Rozdział 10 - Set you free

„Zmiana perspektywy ukazuje nam ten sam obraz w zupełnie innym świetle. Problem w tym, że czasem wolimy światło zgasić.”
Blondwłosy chłopak stał się narkotykiem, od którego uzależnił się Harry. Rozmowy z nim, nawet te najkrótsze zawsze pomagały odetchnąć; nie miały może na celu zrozumienia tego wszystkiego, co działo się w życiu chłopaka, ale po prostu dawały próby oddechu, otwarcia się na świat. Styles nie był już tym samym człowiekiem, co jeszcze kilka miesięcy temu. Nadal wprawdzie pochodził z bogatej rodziny, która nie tylko potrafiła doprowadzić go do szału, ale też martwiła się o niego i, tak jak Emily, wspierała go. Ciągle przyciągał wzrok swoim wyglądem, sposobem poruszania, historią, która jednak trochę się pokomplikowała. Ale cały czas był kimś. Tylko teraz coś pękło. Na krystalicznym lustrze pojawiła się rysa, która z dnia na dzień się powiększała. Kontrast między nim a jego rodziną stawał się wyznacznikiem jego wyobcowania. Jednak nie miał za złe nikomu. Zawsze znajdował sobie sposoby na radzenie sobie z powracającymi falami cierpienia. Głównie pomagały rozmowy czy nawet przebywanie w obecności Nialla, ale Harry miał też coś, co pomagało mu funkcjonować jeszcze inaczej. Czasem zapijał smutek. Tuszował go białymi pastylkami. Odpływał w zieloną krainę spokoju, gdzie mógł zaspokoić nie tylko swój umysł, duszę, niepotrafiącą wrócić do pierwotnego stanu. Nie był już ideałem. Nigdy nim nie był.
- Nie powinieneś tego brać.
Blondyn nawet nie odwrócił się w stronę Stylesa, który stojąc za sofą w jego mieszkaniu, wzruszył tylko ramionami, po czym poprawił swoje nastroszone włosy, przygładzając je do tyłu. Ostatnie wydarzenia nie tylko sprawiły kiepski stan psychiczny chłopaka, ale znacznie wpływały na jego wygląd. Zmiany nie były dobre. W zastraszającym tempie chudł, robiąc się bladym na twarzy. Przestał dbać o siebie, o swój ubiór, narzucając na siebie pierwsze lepsze rzeczy z szafy, często podarte, nadające się już tylko na śmietnik. Zmienił także fryzurę, pozbywając się bujnych, uroczych loczków, które Emma niegdyś uwielbiała nawijać sobie na palec, kiedy leżał głową na jej kolanach. Zastąpiły je bardziej przygładzone, dłuższe włosy, lekko podkręcone, ale przykryte toną żelu, zaczesane do tyłu. Nowa zmiana symbolizowała nowe życie, gdzie nie było miejsca dla perfekcyjnego Stylesa.
- Nie gadaj jak baba, to moje ciało i mogę je zatruwać czym chcę.
- Jak uważasz.
Harry usiadł obok blondyna na sofie i odchylając głowę do tyłu, z obrzydzeniem spojrzał na grubego pająka w rogu sufitu mieszkania Horana. To miejsce było przeciwieństwem jego całego. Nigdy nie był w bardziej zaniedbanym lokalu, chyba że licząc mieszkanie Zayna, kiedy ten jeszcze mieszkał sam, a Emily wyjechała na miesiąc do Portugalii. Tak, wtedy to nie był nawet pewny, co się wala na podłodze, której i tak nie było widać. Kącik Nialla przyciągał go jednak. Nie przeszkadzały mu pajęczyny, gruba warstwa kurzu, który pokrywał chyba każdy przedmiot, zbite okno czy spacery myszy po parkiecie. Godzinami mógł leżeć na starej kanapie i opowiadać o Emmie, Louisie, o śmierci. Nie wiedział w jakim stopniu Niall jest nim już znudzony, bo ten rzadko mu przerywał, raczej słuchał, pojąc się każdym jego słowem. I to wystarczyło. Że milczał. Słuchał. Że był.
- A ty? Nie spotkała cię nigdy… miłość? – zagadnął Styles, uświadamiając sobie, że ponownie opowiada tę samą historię. Chciał poznać coś nowego o przyjacielu. Odkryć coś, co ten ukrywał. A tego było sporo.
- Spotkała. Miał na imię Liam.
Horan przymknął oczy i zaciskając pięści próbował nie ukazać na swej twarzy byt wielu emocji. To wspomnienie za bardzo bolało, jednak Harry’ego zaciekawił już ten temat.
- I?
- I był takim samym egoistą jak Louis czy Emma. Zostawił mnie. Odszedł. A raczej ja odszedłem, kiedy uświadomiłem sobie że mnie nie chce. Nie potrzebuje do szczęścia.
- Zmarł?- blondyn nie odpowiedział. Wstał tylko i w milczeniu podszedł do okna.- To nie jest egoizm. Oni też nie mieli na to wpływu.  Ja wiem, użalam się nad sobą, ale wiem, że gdyby chcieli, nie zostawiliby mnie tutaj. Stało się inaczej, ale tylko dlatego, że mnie kochają.
- Kłamiesz. Każdy może decydować o sobie. Ma wybór. Czy jest żywy czy nie. Po prostu jak się kogoś kocha to się go nie zostawia.
- Ale to ty odszedłeś…
- Tak ja, co innego miałem zrobić, kiedy wprost mi powiedział, że mnie nie chce?- Horan oparł sie pięściami o szybę, spoglądając przed siebie. – Miałem zostać i udawać, że wszystko jest fajnie. Że jesteśmy tylko przyjaciółmi? Ta walka nie miała sensu, wiedziałem, że przegram. Wolałem patrzeć jak odchodzi ode mnie, od mojego uczucia, pozostawiając mnie z pękającym sercem.
- Kochasz go?
- Próbuję uciec i szukam towarzysza w mojej podróży, ale nie jest to proste.- uśmiechnął się smutno, w brudnej szybie dobrze widząc zgaszoną iskrę w swych oczach. Kątem oka zerknął tez na Harry’ego, który nadal wpatrywał sie w sufit, jakby nie słysząc słów przyjaciela. Jego jasnej propozycji. Było jednak inaczej, a raczej za późno, bo już od dawna dołączył on do Nialla, próbując schować się przed własnymi uczuciami. – Ty nadal kochasz tych, którzy już dawno odeszli. Ja mam ten problem, że on nadal żyje. Jest daleko owszem, ale wiem, że jeżeli będę słaby to mogę go odnaleźć i ponownie rozpocząć swoją wędrówkę przez cierpienie.
- To wszystko jest zbyt skomplikowane.
- Opowiem ci kiedyś całą historię to zrozumiesz. I tak już za dużo powiedziałem.

„Sprawiasz, że moc mojej peleryny niewidki słabnie i dzięki temu możesz bez problemu manipulować moimi uczuciami.”
Dzięki Niallowi Harry odzyskiwał pogodę ducha, często się uśmiechał, korzystał z atrakcji życia i starał się odsuwać na dalszy plan swoje wewnętrzne rozterki. Cały czas jednak skupiał się tylko na sobie. Na swoich problemach, cierpieniu, na własnym ja. Rzadko kiedy interesował się tym, co gnębiło Horana. Owszem zdarzały się takie sytuacje jak ta, kiedy blondyn opowiedział skrawek swojej historii o tajemniczym Liamie. Ale były to momenty, które inicjował zielonooki, sam Niall wolał milczeć na te tematy, co spowodowało, iż jego przyjaciel częściej skupiał się na sobie.
Kolejnym etapem ich znajomości okazała się izolacja od świata. Blondyn, odkąd Styles zobaczył jego mieszkanie po raz pierwszy, skłaniał się do tego, aby częściej przebywać w tym pomieszczeniu niż w miejscach publicznych. Loczkowi nie było to jednak tak bardzo na rękę. Już raz przeżył historię z ukrywaniem się, przez co stracił ważną osobę w jego życiu. Nie chciał drugi raz popełnić tego błędu, panicznie skrywając uczucie strachu w sobie. Niall stawał się dla niego coraz ważniejszy; kiedy złapał się jego ręki wyciągniętej mu na pomoc w chwili załamania, zrobił jedną z najlepszych rzeczy w swoim życiu. Ponownie wypłynął z głębi, tym razem, nauczony na błędach, nie chciał zatonąć po raz kolejny. Nie skrywał przed przyjacielem wiele, wręcz przeciwnie otwarcie rozmawiał o tym, co go dręczy, ale poza tym blondyn miał też wiele sekretów, a Harry akceptował je. Bał się utraty i robił wszystko, aby tym razem nie pozostać sam.
Jedno tylko zastanawiało młodego Stylesa. Kiedy wychodzili gdzieś razem, ludzie nie zwracali na to uwagi. Nie to, żeby martwiło to loczka, bo przecież dwójka przyjaciół to normalna sprawa, ale czuł, że są wręcz ignorowani przez społeczeństwo. A głównie Niall.
- Wybacz mi za nią. Odkąd rozeszła się wiadomość o mojej hmm…orientacji, wiele dziewczyn po prostu nadal tego nie przebolało.- roześmiał się Harry, kiedy szli pewnego razu ulicą, zmierzając ku kamienicy.
W drodze zaczepiła ich znajoma Stylesa ze szkoły, z którą ten chwilę rozmawiał. Dziewczyna wypytywała się go o plany na przyszłość, o stan zdrowia w ostatnim czasie oraz inne mniej znaczące rzeczy. Jednak ani razu nie zwróciła uwagi na towarzysza kolegi, który wydawał się również się tym nie przejmować. Zielonooki natomiast czuł się dosyć niezręcznie w tej sytuacji.
- Nie przejmuj się, już dawno pogodziłem się z tym już dawno. Od dziecka byłem najmniej ważną osobą w rodzinie, szkole, gdziekolwiek.
- Przykro mi.- nie spojrzał na niego, uświadamiając sobie, że sam był zupełnym tego przeciwieństwem. I jak bardzo Niall musiał się dziwnie czuć, kiedy słyszał jego opowieści o popularności, wielkich imprezach, drogich prezentach czy luksusowych wakacjach. W tym momencie stało się dla niego jasne, czemu Horan zazwyczaj milczał, przynajmniej tak mu się wydawało.
- Nie ma czego. Ale cieszę się, że chociaż ty zauważyłeś mnie wśród tego tłumu ludzi. Jesteś zupełnie inny od tych zadufanych w sobie, egoistycznych frajerów, którzy zajęci są tylko gonitwą w wielkim wyścigu o sukces.
- Teoretycznie to ty mnie zauważyłeś.
- Ale mógłbyś mnie wtedy zignorować. Tak jak wielu. Prawda?- zatrzymał się, chcąc wymusić na przyjacielu, aby ten na niego spojrzał. Harry również przystanął, przymknął oczy i wziął oddech, po czym podszedł do blondyna i złapał go za rękę, kręcąc przeciwnie głową. Nie zignorowałby go. Zbyt bardzo sam potrzebował pomocy.

„Coraz bardziej wplątuję się w twoją pajęczynę, ale póki nadajesz mojemu życiu sens, nie chcę się z niej wydostać.”
Zazwyczaj Harry starał się jak najczęściej wymykać się z domu, chcąc uniknąć sprzeczek z rodzicami, którzy nadal mieli mu za złe wyboru, jaki dokonał. Fakt faktem przez te kilka tygodni sytuacja nieco się uspokoiła, ale tylko dlatego, iż chłopaka przeważnie nie było w domu, a jak już był, ignorowano go. Dopiero, kiedy w pierwszej połowie sierpnia państwo Styles wyjechali na wakacje na dwa tygodnie, brunet mógł odetchnąć i spokojnie, bez żadnych wyrzutów, spędzać czas we własnym domu. Już zdążył zapomnieć jaką jest przyjemnością zwyczajnie usiąść na sofie i włączyć telewizor. Albo wejść do kuchni i nie martwić się o nic, robić to, na co ma się ochotę.
Szybko jednak poczuł się osamotniony w swojej wolności. Nie było Emily, która w takich sytuacjach zazwyczaj kontrolowała go, a teraz jak się pojawiała to przeważnie na chwilę, gdyż była zajęta. Trochę więcej czasu poświęcał mu Zayn, który tez czuł się zaniedbany przez dziewczynę. Jednak kontakt między przyjaciółmi nie była już taka sama jak wcześniej. Harry zbyt bardzo się zmienił, oddalił się od niego. Zresztą Malik również, spędzając czas głównie z Emily, nie odwiedzał tak często przyjaciela jak wtedy, kiedy panna Styles mieszkała z rodzicami. Brakowało im teraz tematów, często milczeli; loczek nie chciał mówić o tym, co działo się teraz w jego życiu. Kilka razy spotykał się również z Allegrą, ale i z nią nie było spokoju, który dręczył chłopaka. Dziewczyna za bardzo interesowała się stanem przyjaciela, co go denerwowało, przynajmniej na początku. Tak więc nadal pozostawał osamotniony.
Pewnego dnia wpadł jednak na pomysł, aby w końcu zaprosić Nialla do siebie. Póki byli rodzice, Harry nie za bardzo chciał im przedstawić przyjaciela. Teraz zaś była okazja, aby mogli spędzić więcej czasu w innym miejscu niż brudne, zapuszczone mieszkanie.
- Ładnie tutaj.- mruknął blondyn, kiedy Harry otworzył mu drzwi. Nie czuł się komfortowo w nowej sytuacji, ale nie dawał tego po sobie poznać. Wszedł jak gdyby nic do środka i siadając na sofie, spojrzał z uśmiechem na loczka.- Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko.
- Nie wiedzą i wiedzieć nie muszą.- oznajmił zadowolony, dołączając do Horana.- Już dawno powinienem cię tu zaprosić.
- To jakaś deklaracja?- roześmiał się Niall, wprawiając Harry’ego w lekkie zakłopotanie.
Styles od jakiegoś czasu patrzył na niebieskookiego pod innym kątem. Nie potrafił się przyznać jeszcze do uczucia, jakie się w nim kłębiło, nie chcąc za szybko wybiegać losowi na drogę. Doznawał lekkiego niepokoju, wyobrażając sobie, że kiedy znowu będzie szczęśliwy, coś złego się wydarzy. Niall był jednak innego zdania, co jakiś czas rzucając dwuznacznymi tekstami. Sam pragnął się uwolnić od poprzedniego uczucia, a Harry interesował go w ten sposób bardziej niż jakikolwiek inny chłopak poznany wcześniej. Było w nim coś, czego nie znalazł w poprzednich osobach. Strach, który z jednej strony przejawiał się w jego opowieściach o śmierci, a z drugiej starannie ukrywał wewnątrz siebie. Sprawiało to, że Horan czuł nad nim lekką przewagę, dominację, wiedział, że ciemnowłosy chłopak jest uzależniony od niego.
- Bardzo śmieszne, po prostu powoli zaczynam się czuć jak dwa lata temu. Jasne zmieniłem się i to bardzo, ale nadal uczę się pokonać własne słabości i walczę z samym sobą. Przez to czuję, że odzyskuję panowanie. A ty sprawiasz…- przerwał na moment, chcąc dobrać odpowiednie słowa.- że zamiast użalać się i pragnąc śmierci, mówię o tym i wyzbywam się tego powoli.
- Cieszę się, że mogę być częścią twojej walki.- oparł głowę na ramieniu Stylesa, uśmiechając się.- A czy… czujesz coś takiego samego jak dwa lata temu?
- Ale co?
- No wiesz, masz na oku jakąś fajną dziewczynę bądź chłopaka, może?
- Może.- loczek zaczerwienił się lekko, co poszerzyło uśmiech Nialla, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego. Harry jednak nie chciał rozmawiać więcej na ten temat i wstając z kanapy zaproponował, że może zrobią razem coś do jedzenia.

„Wspomnienia są wieczne, dają nieśmiertelność, więc jeżeli chcesz o kimś zapomnieć, oddaj mu wolność- zapomnij.”
Przyjaźń i powolne uczucie, rodzące się w Harrym rozwijało się. Loczek jednak coraz częściej zdawał sobie sprawę z tego, jaką ograniczoną wiedzę ma o blondynie. Nie wiedział o nim wiele, z jakiej rodziny pochodził, gdzie się uczył, co go interesowało? Znał tylko imię jego byłego chłopaka i to jak bardzo niebieskooki pragnął się od niego uwolnić. Nic więcej.
Ciekawość jednak, a raczej chęć poznania obecnie jednej z najważniejszych mu ludzi, była silniejsza niż strach o utratę Horana. Tego dnia, kiedy Styles zaprosił przyjaciela do siebie, wieczorem siedzieli w ogrodzie, rozmawiając przy piwie. W pewnym momencie, kiedy Harry opowiadał o tym jak poznał Louisa, Niall zapytał go czy właśnie taki był jego ideał. Brunet speszył się nieco, mówiąc, że sam nie wie, skoro Tomlinson był jego pierwszym takim obiektem zainteresowań, ale przyszłość pokaże.
- A jaki był Liam?- zagadnął Styles, spijając pianę z kolejnej puszki.
- A skąd to pytanie?
- Pomyślałem, że może byś opowiedział coś o sobie lub… nim? Wiesz, jesteśmy przyjaciółmi chyba, a ja mało o tobie wiem. Jasne, to ty zainicjowałeś nasze relacje, zaoferowałeś pomoc, mimo że nadal nie wiem czemu? Ale to zawsze ja mówię, opowiadam… czuję się z tym głupio, że nie daję ci szansy do mówienia.- wyrzucił szybko z siebie, unikając jego wzroku. Nie wiedział, czego się spodziewać po blondynie i nieco go zaskoczyło, kiedy ten się tylko uśmiechnął.
- Tak jak mówisz, to ja zaoferowałem ci pomoc, bo słyszałem o chłopaku, który wiele wycierpiał. I nie ma w tym nic złego, że cały czas to ty gadasz. Lubię twój głos.
- To powiesz jaki on był?
- Harreh, proszę. Mogę ci powiedzieć o swojej babce, rodzicach, jak mnie w szkole ignorowali, ale muszę o nim? Powinniśmy dać wreszcie wolność tym, którzy odeszli z naszych serc. To są nasze życia, nie ich, zajmijmy się więc teraźniejszością.
- Więc nie?
- Nie.

Zaufanie buduje się bardzo długo
Jednak warto nad nim pracować
Aby mieć kogoś, kto cię wysłucha
I nie pozwoli zostawić samemu.

*
Wymęczyłam ten rodział, ale obiecałam to jest. Nie chciałam robić większej przerwy, bo zaczyna się maj i do 20 na 100% nie dodam nic nowego.
Trochę tak zaczynam nudzić, ale chyba w tym jest sens, bo chciałabym na sam koniec uzyskać pewien efekt. Zobaczymy, może się uda :)
Nie sprawdzałam jeszcze błędów, więc wybaczcie za wszelkie pomysłki.

6 komentarzy:

  1. Chciałam napisać po bardzo długiej obecności pojawił się w końcu nowy rozdział, ale może lepiej nie, bo... no właśnie ekhem haha. Więc zwrócę się bezpośrednio do niejakiego Harolda Edwarda Milorda Styles, ty idioto, serio jesteś idiotą OMG ogarnij mózg koleś lol. Ale tak serio, to współczuję Stylesowi, bo nie ma zbyt miło, wręcz tragicznie w życiu i jeszcze sam siebie dołuje. Jego rodzice nadal są takimi samymi ludźmi jakimi byli kilka rozdziałów temu, czyli niezbyt mądrymi. Jestem także ciekawa co tam dalej będzie z Niallem i wgl. Czekam na następny. Powodzenia na maturach! Evie x

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze powodzenia na maturach moja droga, bo wiem co przeżywasz :>
    A teraz przechodząc do rozdziału, nie mam za wiele czasu a masę blogów, do nadrobienia więc, krótko (niestety).
    Jak zwykle uważam, że rozdział jest napisany świetnie. To bardzo boli jak Harry sam siebie traktuje, nie jest to raczej coś godnego podziwu i szkoda, że Niall w dużej mierze, tylko go słucha. Wydaje mi się, też że w pewnym stopniu są do siebie podobni, a Niall jest najbardziej zamkniętą w sobie osobą, z jaką nasz Loczek miał do czynienia. Mam nadzieję, że jakoś wszystko wróci do ... bardziej normalnego stanu, chociaż pewnie coś jeszcze szykujesz. Cóż, życzę ci dużo weny, po maturze! :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. http://uncover-paradise.blogspot.com/
    ZAPRASZAM DO SIEBIE. ZACHĘCAM DO CZYTANIA, OBSERWOWANIA I KOMENTOWANIA. ODWDZIĘCZAM SIĘ!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niall mnie coraz intryguje, sama nie wiem, co o nim myśleć, a Harry tak bardzo cierpi, że mi go bardzo szkoda. I mam nadzieję, że Niall sprawi, że będzie się czuł lepiej. Chociaż pewnie nie będzie za dobrze, biorąc po uwagę, że zawsze, ale to zawsze musi się coś dziać :) Rozdział mi się podobał i mam nadzieję, że za niedługo jak uporasz się ze wszystkimi maturami to napiszesz coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział jak zawsze oczywiście. Czekam na nexta < 3
    Zapraszam do mnie http://fan-fiction-fifty-shades-of-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rose nie ma kolorowego życia. Jej kochany tata nie żyje a mama jest alkoholiczką. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się że na brata, którego życie jest zagrożone. Rose stara się mu pomóc. Co z tego wyniknie? Co jeśli jej brat jest sławny? Dowiesz się tego czytając mojego bloga :
    milosc-to-milosc-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń