„Wystarczy chwila, mały moment, aby uśmiech zagościł na twarzy
bliskiej osoby, a wtedy samemu przez sekundę jest się szczęśliwym. ”
Słońce górowało wysoko na niebie,
kiedy trójka uśmiechniętych osób siedziała przy jednym ze stolików w letnim
ogródku miejscowej kawiarni; rozmawiali, żartowali, cieszyli się spokojem i
normalnością chwili. Wydawali się być naprawdę beztroskimi ludźmi, których
największe zmartwienie polegało na ułożeniu listy sobotnich zakupów. Była to
miła odmiana dla Emily, która bała się, że już nigdy nie spędzi tak radośnie
czasu ze swoim bratem. Co prawda, kiedy Harry zadzwonił kilka godzin wcześniej
do Zayna, aby dowiedzieć się, co u niego i panny Styles, ten był wyjątkowo
zdziwiony, a nawet zaniepokojony swobodnym tonem, jakim operował przyjaciel.
Razem z dziewczyną już od jakiegoś czasu zauważał zmiany zachodzące w chłopcu o
kręconych włosach, i te pozytywne, i te mniej ich pocieszające. Mimo wszystko
Harry był według nich w o wiele lepszym stanie niż kilka tygodni wcześniej,
dawali mu jednak czas, aż samodzielnie będzie w stanie wrócić do duchowego i
fizycznego świata wśród ludzi. A ten powrót był bardzo długi.
Styles mimo uśmiechu i
entuzjazmu, jaki towarzyszył mu podczas spotkania z siostrą i jej chłopakiem,
nadal pozostawał tym samym człowiekiem, który coraz bardziej próbuje się
odizolować od wszystkiego. Nikt, poza Niallem, nie zdawał sobie sprawy z życia,
jakie toczy brunet, a on sam nawet nie zamierzał o tym wspominać. Skupiał się
natomiast na bardziej ogólnych tematach, nie chcąc już niczym martwić swojej
siostry, a szczególnie jeżeli miałoby to dotyczyć jego problemów z alkoholem
czy eksperymentami z lekami, które co chwila ginęły z apteczki matki. Harry nie
widział w tym nic złego; pomagało mu to żyć z dnia na dzień.
Popijając czarną, aromatyczną
kawę odpowiadał z zadowoleniem na pytania Emily, która ze szczęścia unosiła się
prawie nad ziemią; żartował z Zaynem tak jak za dawnych lat, kiedy to jego
największym utrapieniem było dopasowanie butów. Brakowało mu tego i cieszył
się, że mógł spędzić trochę czasu z bliskimi mu ludźmi. Jednymi z nielicznych,
którzy mu zostali. Może się zmienił, jednak nadal pozostawała w nim cząstka tego
samego chłopaka, którego zgubił, a może pozostawił gdzieś na drodze swojego
losu.
- Czyli mówisz, że się
zakochałeś? To cudownie!- Emily niemal pisnęła zadowolona, kiedy brat
przytaknął na jej pytanie. – Wiem, że nie znacie się aż tak długo, ale jestem
pewna, że będziesz szczęśliwy z Ally.- dokończyła upijając łyk z filiżanki. Od
kilku tygodni, a nawet miesiące wiedziała, że Harry utrzymuje kontakt z jej
znajomą. Nie myśląc długo, pomyślała, że to właśnie ona wpadła w oko jej bratu.
Perfekcyjny obraz zburzył szybko Zayn, którzy odchrząknął znacząco. Dziewczyna spojrzała
na jego rozbawioną twarz, a później na onieśmielonego brata, nic nie rozumiejąc.-
No co?
- Wiesz, kochanie, Allegra jest
świetną dziewczyną, ale chyba nie w guście Harry’ego. No, wydaję mi się, że nie o to chodziło.
- Ojć. Wybacz, Hazz.- brunetka
przygryzła wargę.
Czasami zupełnie zapominała o
tym, co usłyszała od swojego chłopaka. Nie była źle nastawiona, traktowała brata
tak jak zwykle; to że podobali mu się chłopcy nie czyniło go gorszym, a Emily w
pełni to akceptowała. Jednak gdzieś w środku było coś, co zapomniało o tym
fakcie. Obraz ciemnowłosego nastolatka zakochanego bez pamięci w swojej
dziewczynie. Śmierć Emmy odbiła się na wszystkich, którzy ją znali i miała
jakiś udział w ich życiu.
- Nic nie szkodzi. Wiele osób jeszcze
nie przywykło.- mruknął loczek, unikając wzroku nieco speszonej siostry. – A z
Ally się tylko przyjaźnimy.
- Ale to pewne, tylko faceci?
- Nie wiem, Zayn. Nie potrafię
tak tego określić. To nie jest takie proste.- Harry wypuścił powietrze ustami,
próbując jakoś odpowiedzieć na pytanie przyjaciela. – Nie masz czasem tak, że
idziesz ulicą i po prostu widzisz, że podoba ci się ktoś. Tak po prostu?
- Ze względu na to, że nie chcę
wylądować dziś na sofie w salonie, wolę nie odpowiadać na to pytanie.-
roześmiał się Malik, kątem oka patrząc na swoją dziewczynę, która tylko pokręciła
głową. – Ale załóżmy, że coś tam mi rozjaśniłeś.
- Jeżeli cię to pocieszy, Emily,
nie odbiję ci go.
- Wielkie dzięki!- cała trójka
roześmiała się, szczerze będąc w dobrym nastroju. Po chwili jednak pierwsza
odezwała się brunetka, która zadowolona była, że po raz pierwszy od dawna udało
jej się spędzić tak dobrze czas z bratem.- Mimo wszystko, Hazz, mam nadzieję,
że będziesz szczęśliwy.
- Dzięki, powoli odzyskuję spokój.
„Zamknięci we własnym świecie pragniemy szczęścia, nie
dostrzegamy, że ciemność otacza nas coraz bardziej.”
Póki trwał sierpień i rodziców
Harry’ego nie było w domu, czuł się on nieco spokojniej. Często zapraszał do
siebie Nialla, z którym spędzał czas tak jak zwykle do tej pory to bywało. A
nawet lepiej; zdarzały się chwile, kiedy beztrosko, jak zwykli ludzie w ich
wieku, po prostu śmiali się, rozmawiali, grali na Playstation. Były momenty, w których
loczek zapominał o całym ciężarze, który spadł na jego życie i im dłużej to trwało,
tym rzadziej sięgał po pewne wspomagacze. Spotykał się z Emily, Zaynem, z
którym relacje jeszcze bardziej się poprawiły. Jednak gdy zostawał sam, coś
pękało. Za myśli kłębiło się w jego głowie, za bardzo go to przytłaczało. Pod
koniec sierpnia, kiedy rodzice wrócili z wakacji, wszystko wróciło do normy
sprzed ich wyjazdu. Chłopak często wychodził z domu, spędzał czas u Nialla,
włóczył się po mieście. Jak ognia starał się unikać rodziców, którzy nie
rozumieli, co dzieje się z ich dzieckiem.
- Jak źle się czujesz tutaj to
może powinieneś sobie coś wynająć?- powiedział blondyn, kiedy pewnego dnia
razem z Harrym siedzieli u niego w pokoju.
Państwo Styles nawet nie
zareagowali na przyjaciela ich syna, kiedy ten pierwszy raz odwiedził Harry’ego
w jego domu. Ufali radom córki, która zapewniała, że jest coraz lepiej z jej
bratem i sami niedługo to zobaczą.
- Myślałem o tym, ale za nic mi
nie pozwolą. W sensie, nie opłacą mi mieszkania, póki nie pójdę gdzieś na
studia czy, cytuję, nie wrócę do normalności.- zielonooki uśmiechnął się
smutno, podrzucając miniaturową replikę piłki koszykowej. – Więc jestem
uziemiony.
Niall mruknął coś pod nosem,
podchodząc do okna. Jakiś czas obaj milczeli, nie odczuwając dyskomfortu; każdy
z nich miał własny świat, do którego uciekał myślami. Dopiero po jakiś kilku
minutach obaj wrócili do rzeczywistości, kiedy do pokoju syna weszła pani
Styles.
- Harry, gdzie się podziały moje
tabletki przeciwbólowe? Te na nadciśnienie?- bez żadnego uprzedzenia kobieta
podeszła do ciemnowłosego, patrząc mu w te same zielone oczy, które ma jej mąż.
Chłopak wzruszył ramionami, nie
za bardzo chcąc rozmawiać z matką. Wiedział, że jeżeli coś wspomni o tym, że
raz czy dwa podebrał lekarstwa, nie będzie spokoju; nie chciał znowu widzieć
się ze sztabem terapeutów, których zwołali rodzice, kiedy się załamał po
śmierci Emmy. Teraz miał nad sobą kontrolę.
- Nie brałam wszystkich do
Hiszpanii, a teraz praktycznie ich nie ma.- nadal zero reakcji ze strony Harry’ego,
który chcąc wypaść na niewinnego wpatrywał się prosto w oczy matce. Niall
natomiast przyglądał się całej scenie, stojąc pod oknem. Nie odzywał się,
wiedząc, że nie jest to jego sprawa. Współczuł trochę przyjacielowi, jednak
gdzieś w środku pojawiło się ukucie zazdrości. Bo mimo wszystko każdy martwił
się i przejmował Harrym. Zupełnie inaczej niż u niego w domu.- Jeżeli masz jakieś
problemy, wiesz, że zawsze możesz nam o tym powiedzieć, prawda?
Brunet kiwnął głową, krzyżując
ręce na klatce piersiowej. Zrezygnowana kobieta przymknęła oczy, po czym po
chwili wyszła z pokoju syna. Nie wiedziała już jak może do niego dotrzeć, nic
nie pomagało; Harry coraz bardziej się oddalał.
- Wybacz za nią.
- Spoko, martwi się. Ale to nic. Nie przejmuj się takimi
głupstwami. Jeżeli to ci pomaga, to najważniejsze.- Niall uśmiechnął się lekko,
podchodząc do loczka, który odwzajemnił gest. Nie myśląc długo wyszedł mu naprzeciw,
przytulając się do blondyna, który bez wahania go objął.
- Cieszę się, że mam ciebie.
„Czasem trzeba szerzej otworzyć oczy, aby dostrzec kogoś, kto
naprawdę myśli o tobie, martwi się i cieszy razem z tobą.”
- No to chyba jest już całkiem
dobrze u ciebie?- Ally uśmiechnęła się, kiedy Harry skończył relacjonować jej,
że ostatnimi czasy coraz częściej spotykał się ze światem. Starał się co prawda
nadal izolować, jednak bywały dni, kiedy wychodził ze swojej skorupy i miał
ochotę się komuś wygadać. Tak było tego ranka, kiedy po śniadaniu zadzwonił do
Allegry. Dziewczyna z radością zgodziła się na spotkanie; może zdawała sobie
sprawę z tego, iż między nimi do niczego by nie doszło, jednak lubiła z nim
rozmawiać, spędzać czas, wsłuchiwać się w jego podekscytowany głos, kiedy z
pasją o czymś mówił, a takich chwil było mało.
- Nie jest źle, ale dobrze…
Ciężko wrócić do stanu, kiedy było dobrze, nie wiedząc jak powinien wyglądać.-
mruknął loczek, opierając rękę o oparcie ławki.- Ale mam też oparcie w kimś.
- Coś poważnego. Emily
wspominała, że się zakochałeś.
- O nie.- wyszeptał, wiedząc do
czego to zmierza.
Ally roześmiała się, opowiadając
jak panna Styles zrelacjonowała jej spotkanie z bratem. Pominęła kwestie tego,
że Em podejrzewała, że są parą i swoje rozważania na temat tego, że trochę tego
żałuje. Sama szatynka przyznała jej się do tego, że Harry podoba jej się,
jednak zdaje sobie sprawę ze swojej skreślonej pozycji. Chłopak przyznał, że
trochę dziwnie to wyszło, ale sam starał się dostrzec nieco humoru w tej
sytuacji. Nie było jego winą, że stało się tak a nie inaczej.
- To jaki jest?- Ally przygryzła
wargę, posyłając przyjacielowi ciekawskie spojrzenie. Ten natomiast tylko
pokręcił głową, szeptają „tylko nie to”. – Żartuję przecież, ale jak chcesz to
zawsze możesz mi powiedzieć o wszystkim, wiesz o tym?
- Jest takie coś…- Harry zawahał się, zastanawiając czy dobrze
robi, jednak było już za późno. Dziewczyna podjęła temat, zachęcając go do
rozwinięcia. Brunet wciągnął nosem powietrze, po czym zaczął opowiadać o swoich
coraz większych problemach dotyczących i alkoholu, i lekarstw. Mówił o tym, iż
nie może przestać, łykając różnorodne rzeczy; pomaga mu to odetchnął, pozbyć się
nachalnych myśli, które krążą w jego głowie. Szatynka słuchała cierpliwie,
coraz bardziej martwiąc się o przyjaciela, którego nie podejrzewałaby o coś
takiego.- Nikt o tym nie wie. Tylko Niall. I chciałbym, aby tak zostało.
- Harry, jeżeli mam być szczera
to wkopałeś się w totalne bagno. Nie jestem w stanie ci pomóc ot tak. Z tego,
co mówisz twój przyjaciel nie widzi w tym problemu, ale to nie jest prawda. Im dłużej
to robisz, tym większą krzywdę sobie wyrządzasz.
- Ale pomaga.
- Są szybsze sposoby, aby dostać
się do kostnicy.- odpowiedział pochmurnie Allegra, za co została zmierzona
wzrokiem przez loczka. Nadal jednak mówiła, starając się uświadomić mu jak źle
postępuję. Bez skutecznie, gdyż Harry spoglądając na wyświetlacz w telefonie
szybko poderwał się z ławki.- Coś się stało?
- Zapomniałem o spotkaniu z
Niallem, dokończymy to innym razem okay?
- Harry…
Dziewczyna chciała coś jeszcze
powiedzieć, ale została tylko przytulona przez ciemnowłosego chłopaka i
opuszczona, gdyż ten pobiegł natychmiast w stronę wyjścia z parku. W jednej
sekundzie wyparowały mu z głowy słowa panny Mayers, na miejscu których pojawił
się obraz blondwłosego anioła, dzięki któremu życie Harry’ego uległo zmianie.
„Nigdy nie wiesz, kiedy twoje serce otworzy się na nowo i zacznie
kontrolować całe twoje życie.”
Przybiegłszy jak szybko było
można pod kamienicę, w której mieszkał Niall, Harry ledwo złapał oddech
wchodząc po starych, zapuszczonych schodach. Nie miał pewności co do postawy przyjaciela,
jednak od razu na wejściu przeprosił go za spóźnienie. I nic by się nie
wydarzyło, bo Horan był w dobrym nastroju, gdyby loczek nie zaczął się
tłumaczyć. Wspominając brak poczucia czasu i spotkanie z Ally, chłopak nie
zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo poruszy to blondynem. Ten momentalnie
naskoczył na niego, że ma gdzieś ich przyjaźń; zaczął zarzucać mu wykorzystanie;
że nie jest mu już potrzebny skoro ma innych przyjaciół; aby się do nich
wynosił. Styles z niedowierzaniem słuchał coraz to nowszych bzdur, które padały
z ust jego rozmówcy. Już miał mu zarzucić parę spraw, kiedy przyszła mu do
głowy nieco irracjonalna myśl. Nie chciał w nią wcześniej uwierzyć, jednak
wybuch Nialla, dał mu nadzieję w jej prawdziwość.
- Jesteś zazdrosny. Zależy ci.- Harry wyszeptał cicho dwa krótkie
zdania, czekając na reakcję blondyna.
- Oczywiście, myślałem, że to
logiczne. Przyjaźnimy się nie.- ten uspokoił się nieco, odchrząkując. Spokój
bruneta lekko go zaskoczył, jednak sam nie wiedział czy jest gotowy na to, co
zapowiadał ton loczka.
- Tak, ale nie to miałem na
myśli. Zależy ci na mnie.- Styles przełknął ślinę, robiąc krok do przodu. Sam
nie wiedział, co nim kierowało, jednak nie mógł się już cofnąć. Wpatrywał się w
blondwłosego chłopaka, który robił wszystko, aby tylko na niego nie spojrzeć.-
W ten sposób. Czuję coś do ciebie. I mam wrażenie, że ty też.
- Nie powinieneś pić o tej porze.
- Ja pierdole, Niall, spójrz na
mnie!- ciemnowłosy potrząsnął lekko swojego rozmówcę, zmuszając, aby ten
podniósł wyżej głowę. W jego niebieskich oczach zauważył ten co zawsze smutek,
ale też coś jeszcze. Strach?- Oszczędzę nam obu tych mdlących czułości, ale do
cholery, chcę wiedzieć. To wszystko, te spotkania, rozmowy, głupie sceny, jak
ta przed chwilą…
- Co mam ci powiedzieć? Tak,
zależy mi? Zostań? Nie chcę znowu stracić kogoś, na kim mi zależy.
- Nigdzie się nie wybieram i mam
nadzieję, że ty też nie.- Styles uśmiechnął się lekko i powoli dotknął dłoni
blondyna, który złapał się jej jak tratwy ratunkowej, zaciskając obie w mocnym
uścisku. Po krótkiej chwili Niall wciągnął nosem powietrze i nachylił się w
stronę ciemnowłosego chłopaka, aby go pocałować. Ten jednak odsunął głowę.-
Nie.- niebieskooki zamrugał kilkukrotnie, nic nie rozumiejąc.- Jeżeli ma się
udać, chcę usłyszeć twoją historię.
- Nie bądź śmieszny, to nic
ciekawego.- z początku Niall nie zamierzał się na nic godzin, jednak widząc, że
loczek nie odpuszcza, przymknął na moment powieki. Nie miał wyboru, a pragnął
być z Harrym, już od dawna; wysyłał sygnały, mówił praktycznie otwarcie o tym,
jednak wiedział, że czas nie był odpowiedni. Teraz natomiast on sam do niego
przyszedł z tym. Sam też tego chciał.- Okay, ale mam jeden warunek.
Chciałbym patrzeć na twój uśmiech godzinami
Spędzać z tobą każdą swoją chwilę
Kochać cię i być kochany
Bądź mój, proszę.
*
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Zawaliłam, ale hej, powróciłam. Zmotywowała mnie data. Aczkolwiek nie wiem czy trafna, jednak umowna, bo dokładnie rok temu opublikowałam prolog! jejć, uznajmy to za pierwszą rocznicę give me your life. Opowiadania, które miało się potoczyć zupełnie inczej niż planowałam, a raczej planuję, bo jak na razie wszystko idzie wg planu hah
Dziękuje wam za ten rok, za motywowanie, komentarze, odwiedziny i tu, i na wattpadzie. To wiele dla mnie znaczy, bo gdyby nie Wy, Czytelnicy, to w chwilach takich jak ta (brak ochoty na pisanie) już dawno bym przestała. Ale jestem i będę. Mam zaplanowane prawie do samego końca i możliwe, że nie wyjdzie aż tak źle.
Jeszcze raz wielkie dzięki!!!
Świetny rozdział dobrze, że już wróciłaś do żywych ;p no i Narry aww ;*
OdpowiedzUsuńNominowałam ciebie do Liebster Blog Award. Pytania są na moim blogu.
OdpowiedzUsuńhttp://innocency-zaynmalik.blogspot.com/
Jestem i oh... chciałam bardzo, ale do bardzo opieprzyć Nialla, który nie odsuwał Harry'ego o alkoholu i lekarstw. Który uważał, że jeśli to mu pomaga to dobrze. Nie nie dobrze, wcale nie dobrze, ale potem przyszła końcówka i jakoś tak...
OdpowiedzUsuńPewnie zrobiłaś to specjalnie. Czuje to. Emily, ktora jeszcze brzydko mówiąc nie przestawiła się, ale zdaje mi się, że może jeszcze Ally nie skończyła swojej roli dobrej, może jednak.. kto wie. Mam nadzieję, że Harry jednak jakoś odejdzie się od tego złego.
Bezsensowny komentarz, (nieważne)
Czekam na kolejny! :)x Weny
Ah spóźnionego wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy hahah, i tak nic nie pobije LIAL, gdy zapomniałyśmy z Anią o 1 rocznicy i obchodziłyśmy dopiero 2 lol. Niall to takie ugghh, po prostu brak słów, czy on nie może ogarnąć i pomóc Stylesowi? I czemu Harry to taki człowiek z małym mózgiem? Szkoda, że Emily nic nie zauważa, że coś znów nie tak jest z jej bratem... czekam na kolejny, może odrobinkę szybciej hah, weny x
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Jestem tu po raz pierwszy, ale coś czuję, że będę wpadała częściej! Zaintrygowałaś mnie tym opowiadaniem :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym pisaniu!
undertheveilofinnocence.blogspot.com
Cudowny!
OdpowiedzUsuńJejku,tak lekko czyta się Twoje opowiadanie, że nawet nie wiem, kiedy je przeczytałam. Szkoda mi Harry'ego i z jednej strony cieszę się, że znalazł sobie kogoś bliskiego, lecz z drugiej, branie tych prochów z pewnością nie wyjdzie mu na dobre i szkoda, że Niall mu tego nie uświadomi. Serce mi pęka, gdy to czytam i widzę to szczęście Emily i Zayna, że Harry wraca do siebie, kiedy tak naprawdę wpada w coraz większe gówno. Mam nadzieję, że teraz, kiedy Ally o wszystkim wie, jakoś mu pomoże.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny! :) xx
świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do siebie http://wind-onedirection-fanfiction.blogspot.com/