Rozdział 12 - They don't know about us

„W życiu każdego człowieka występuje moment, kiedy gubimy ścieżkę, którą pragnie podążać nasze szczęście. ”
- Miałem jakieś czternaście lat, kiedy przeprowadziliśmy się tutaj, z Irlandii. Nikogo nie znałem i nie za bardzo chciałem poznać. To był początek dorastania, tak tłumaczyła to moja mama, kiedy zamykałem się na całe dnie w pokoju i tylko grałem na komputerze lub konsoli. Nie interesowała mnie rzeczywistość. Radość i szczęście zostawiłem w starym domu, do którego pragnąłem wrócić. Chudłem, milczałem, wychodziłem tylko wtedy, kiedy musiałem iść do szkoły, na przykład. Odizolowałem się od świata, nie wierząc, że mogę do niego pasować, wszystkich znajomych, wszystko co dobre musiałem opuścić. Tak wytrzymałem rok, może trochę więcej. I było mi z tym, cóż… nie za dobrze, ale też nie narzekałem. Przyzwyczaiłem się do nowego życia i, co więcej, odciąłem się również od wspomnień. Żyłem, bo żyłem. Każdy dzień wydawał się taki sam.
Aż pojawił się on. Wcześniej nie wiedziałem, że w sąsiedztwie mieszka chłopak i to w moim wieku, szesnastolatek, ale mówiąc szczerze, nie interesowałem się tym i nawet gdybym wiedział, nic z tym bym nie zrobił. Ale on zjawił się w moim życiu tak nagle. Byłem sam w domu, bo reszta rodziny pojechała na zakupy i akurat w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Niechętnie otworzyłem i ujrzałem jego uśmiechniętą twarz, a jego usta coś do mnie mówiły. Chciał coś pożyczyć chyba, nie pamiętam. Ale znał moje imię. Nie wiem skąd, może moja mama powiedziała jego mamie, ale znał. Poczułem się inaczej; ktoś mnie dostrzegł, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Tego dnia spytał się mnie też, czemu tak rzadko wychodzę, bo nie widuje mnie często ani na jakiś publicznych, szkolnych imprezach, ani w okolicy. Pamiętam, że wzruszyłem wtedy ramionami i pragnąłem tylko zamknąć drzwi, aby ponownie zniknąć. Najwidoczniej widząc moją niechęć machnął ręką i odszedł. A ja zamknąłem te cholerne drzwi i obserwowałem przez zasłonięte firanką okno jak wraca do swojego domu. A potem wróciłem do własnego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i przez resztę popołudnia i całą noc, aż do poranka, wpatrywałem się w sufit. On był idealny. Taki, jaki sam chciałem być. I od tamtego dnia zacząłem się do niego nieco upodabniać, co nie skończyło się dobrze, bo niestety zauważyli to ludzie ze szkoły i zrobili sobie z tego niezłe widowisko. Na szczęście on się nie śmiał. Pewnego dnia, kiedy wracałem do domu podbiegł do mnie, zagadując.
- Nie przejmuj się, ci  ludzie to idioci. Niall, nie musisz być taki, bądź sobą, prawdziwym sobą.
- To nie takie proste.
- Wiem, ale mogę ci pomóc. Dzięki mnie nie zginiesz, albo zginiesz i narodzisz się na nowo.
- Czemu?
- Czemu co?
- Czemu ze mną rozmawiasz? Nie rozumiem tego. Nikt mnie nie lubi.
- Bo na to nie pozwalasz. Wyluzuj trochę, nabierz do siebie dystansu i wyjdź do ludzi. To nie jest takie trudne.
- A jak nie będą mnie chcieli?
- Spokojnie, ja cię nie zostawię.
Z początku nie chciałem rozmawiać, jednak coś się zmieniło, powoli, powoli otwierałem się przed nim. To było cudowne, tamtego dnia znalazłem przyjaciela. Bratnią duszę, wiesz o co mi chodzi. Kiedy inni ignorowali mnie lub robili sobie żarty, on stawał w mojej obronie. Wychodziliśmy razem, spędzaliśmy bardzo dużo czasu ze sobą. Zapoznał mnie również ze swoimi znajomymi, ale nie potrafiłem znaleźć z nimi wspólnego języka. Owszem spędzaliśmy czas razem z  całą jego paczką, ale robiłem to tylko, aby być blisko Liama i nie zostać sam, jak to bywało wcześniej. Dzięki niemu zmieniłem się, a raczej odnalazłem prawdziwego siebie. Przefarbowałem swoje ciemniejsze włosy na blond, co spotkało się z nieco negatywną opinią moich bliskich, ale za to, ile tych pozytywnych usłyszałem w szkole. Zmieniłem styl, stałem się pewniejszy siebie. W krótkim czasie, bo zaledwie zajęło mi to niecały rok, z nic nie wartego frajera stałem się chłopakiem, który nie dał sobą pomiatać. Fakt faktem nadal nie byłem jakimś super fajnym kolesiem, z którym każdy chciał się przyjaźnić, ale dla mnie najważniejsze było to, że Liam był obok, wspierał mnie i dopingował. Poznałem wielu znajomych, nie byłem już tym samym chłopakiem, który spędzał czas tylko w domu przed komputerem. Liam Payne mi pomógł. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co nim kierowało, do pewnej nocy. Do tamtego momentu wydawał się zwyczajnym chłopakiem przyjacielem, który służy z pomocą. Zapoznał mnie z kilkoma fajnymi dziewczynami, ale sam stwierdził, że jakoś nie wyglądałem na zainteresowanego. I chyba to zachęciło go do eksperymentu.

„Istnieją pewne osoby, które rozświetlają nam życie; hipnotyzują nas tak, że przestajemy logicznie myśleć.”
- Jakiego eksperymentu?
- Ja to tak nazwałem, już dużo, dużo później. Ta noc, o której wspomniałem rozpoczęła to wszystko. Do tamtej pory zachowywaliśmy się jak dwójka najlepszych przyjaciół. Chodziliśmy na mecze, graliśmy na konsoli, nawet zabierał mnie na imprezy. Byliśmy kumplami. Mieliśmy przed sobą całe życie. Aż do momentu, kiedy poznałem jego dziewczynę, Blair, nie czułem nic ponad. Jasne, był świetnym chłopakiem, wręcz ideałem, jak dla mnie. Ale kiedy pojawiła się ona, zacząłem zachowywać się nieco inaczej. Chciałem spędzać z nim więcej czasu, a z drugiej strony unikałem go, kiedy na przykład widziałem jak się całowali. Nienawidziłem jej, zabierała mi go. Ale chcąc, aby nadal uczestniczył w moim życiu, udawałem, że nic mnie nie obchodzi i zachowywałem się tak jak zwykle. I myślałem, że tak już będzie zawsze. Do tamtej właśnie nocy. To była kolejna impreza, na którą mnie zabrał. Blair źle się wtedy czuła i stwierdziła, że nie ma ochoty iść, więc byłem w o wiele lepszym nastroju. Było cudownie, jak zwykle trochę piliśmy, coś zapaliłem, z pewnością wiesz jak jest. I w takim stanie, w którymś momencie obaj znaleźliśmy się w pustym pokoju.
- Czemu mnie tu zabrałeś, Liam?
- Chciałem zostać z tobą sam, przyjacielu.- podszedł do mnie, chwiejąc się przy tym. Śmiał się, był wyluzowany, jak zwykle zresztą. Ja jednak czułem się nieco dziwnie.- Zmieniłeś się.
- To ty mnie zmieniłeś. Jestem teraz sobą. Takim, jakiego lubię.
- To mi się podoba. Ale jest coś jeszcze. Widzę jak na mnie patrzysz, jaki jesteś jak Ona jest z nami.
- Nie lubię jej.
- A ja tak.- patrzyłem na niego, chcąc coś powiedzieć, ale zaczął opowiadać, jaka Blair jest cudowna, aż mnie mdliło. Po chwili jednak zaskoczył mnie.- Ale nie jest tak świetna jak ty.
I mnie pocałował. Rozumiesz, ni z tego, ni z owego, nagle. Jego wargi z pasją napierały na moje, a ja po raz pierwszy poczułem coś, co kłębiło się we mnie już dawno. Kochałem go. Jednak nie rozumiałem jego intencji, wyraźnie przecież zaznaczył, że czuje coś do Blair. Kiedy więc odsunął się ode mnie, spytałem się, co to miało znaczyć.
- Nie podobało ci się.
- Liam, ja… to było coś… a Blair?
- Nie musi wiedzieć, będzie lepiej dla wszystkich.- uśmiechnął się, dotykając mojego spiętego ramienia. Nie wiedziałem wtedy na co się piszę, ale nie obchodziło mnie to. Najważniejsze, że chłopak, którego uwielbiałem od dawna, zauważył i pragnął mnie. Odwzajemniłem więc jego uśmiech, pozwalając, aby napięcie ze mnie zeszło i tym razem to ja pocałowałem jego. Powoli, delikatnie, nasycając się smakiem jego ust. – Myślę, że będziemy potrafili się zadowolić.

„Jeżeli dążenie do własnego szczęścia jest egoistyczne to lubię być egoistą.”
To, co zaczęło się tamtej nocy trwało dobre trzy lata, prawie cztery. Jednak te pierwsze dwa i pół roku były najlepsze. Wiem, że to, co robiliśmy nie było dobre, raniłoby pewnie wiele osób, gdyby o tym wiedziały, ale nie zważałem na to. Ludzie mówią, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Mają całkowitą rację. To, co przeżyłem z Liamem było wyjątkowe; właśnie też dzięki temu, że musieliśmy uważać na słowa, czyny i gesty przy innych ludziach. Uzależniłem się od tego, od towarzyszącej mi adrenaliny. Ale tylko na początku.
Po swoich osiemnastych urodzinach wyprowadziłem się z domu. Nikt nie miał nic przeciwko temu, podjąłem pracę dorywczą, kończyłem szkołę. Żyłem podobnie jak wszyscy inni ludzie, nic nie planowałem- budziłem się rano w moim małym, niegdyś nawet zadbanym mieszkaniu, jadłem śniadanie, wychodziłem do pracy, wracałem i dopiero później pojawiały się kolejne opcje. A to wyjście do kina, jakaś impreza, odwiedziny rodziców; najbardziej i chyba najczęściej jak to było możliwe wolałem wracać do domu i czekać na niego. Wymykał się do mnie, często w tajemnicy. Dalej byliśmy przyjaciółmi, jednak sami doszliśmy do wniosku, aby inni myśleli, że nie spotykamy się aż tak często. Nie było to trudne, kilka godzin razem i znowu każdy wracał do swojego życia.
Byliśmy tak dobrymi aktorami, że nikt nie podejrzewał, że ze sobą sypialiśmy. Do tej chwili najlepiej wspominam ten okres, kiedy przychodził i bez słowa lądowaliśmy w łóżku. Przez pierwsze kilka miesięcy bałem się, co to będzie, jak się nauczę z tym żyć, ale Liam sprawił, że zapomniałem o tym. Był to jedyny sposób życia, jaki znałem. Nie miałem wcześniej dziewczyny, nie wiedziałem jak to jest, ale z drugiej strony, kiedy to wszystko się zaczęło, nie mogłem nawet sobie wyobrazić siebie z kimś innym niż on. Znałem go tak dobrze, a on mnie jeszcze bardziej. Zdawał sobie sprawę jak moje ciało działa na jego dotyk. Często się ze mną droczył, muskał gdzieniegdzie i przestawał. Lubił te słodkie tortury. I z czasem ja się ich nauczyłem. Było tak doskonale; nie wierzyłem we własne szczęście. Ale też były chwile zwątpienia. Bo nadal była Ona. I nie rozumiałem tego, nie wyobrażałem sobie, że mógłbym tak jak on, wrócić zaraz do swojej dziewczyny i pocałować ją na dobranoc. Jego zachowanie było dziwne, ale tolerowałem to, bo zbyt bardzo go kochałem.
- Jesteś perfekcyjny, Liam. Na swój pieprzony sposób, ale perfekcyjny.
- Aż tak na ciebie działam?
- Jakbyś nie wiedział.
- Zdradzić ci sekret? Ty na mnie też. Za każdym razem, kiedy zasypiam tam, mam chęć uciec do twojego łóżka.
- Ale wtedy raczej byś się nie wysypiał.
- Na to liczę.
Sam starałem się za wiele nie myśleć o Blair, słysząc zapewnienia Payne’a, że jestem od niej lepszy, że to ze mną czuje się tak niesamowicie i daję mu coś, czego ona nie potrafi. Byłem szczęśliwy, że mam jego i przewagę nad nią. Czułem się po raz pierwszy lepszy, szczęśliwy i miałem nadzieję, że będzie to trwać wiecznie.
- Ale nie trwało.
- Nie. Ale i tak dał mi dużo. Był moim pierwszym kochankiem. Zresztą, z tego co wiem, ja jego też.  Często mi opowiadał, że czuł się czasem tak dziwnie, kiedy szedł ulicą i zdawał sobie sprawę, że na przykład jakiś facet go kręci, ale póki mnie nie poznał, ignorował to. Dopiero ja sprawiłem, że poczuł się sobą. Wiem, śmieszne, cały czas to ja myślałem, że był moim kluczem, a jednak działało to w dwie strony. Poza tym, jak mógł się poczuć sobą, jeżeli wiódł podwójne życie. Też tego nie rozumiałem, ale starałem się żyć chwilą. To było błogie życie, w zapomnieniu. Tak jak gra w teatrze; dopiero po spektaklu wśród ludzi, kiedy schodziłem ze sceny do swojego mieszkania, zdejmowałem maskę i byłem sobą. Te pierwsze dwa i pół roku… To był cudowny czas. Najlepszy w moim życiu. Ja i on. Nikt o nas nie wiedział. A ja to kochałem. Kochałem jego. Każdy kawałek jego ciała. Całe jego serce.
- A on?

Dałeś mi tyle szczęścia samym sobą,
Sprawiając, że uwierzyłem,
Że mogę być kimś ważnym
 dla ciebie.


*
Jak widać rozdział jest szybciej niż poprzedni, wow. Dla małego wyjaśnienia, jezeli ktoś jeszcze nie ogarnął- tekst pisany jest z perspektywy Nialla. To jego opowieść, która będzie kontynuowana jeszcze w kolejnym rozdziale. Można powiedzieć, że jest to dialog z Harrym, którego jest tutaj niewiele (jakieś 3 małe pytania tylko). Dialogi pogrubioną kursywą odbywają się natomiast we wspomnieniach Horana (rozmowy z Liamem). Troche chaotycznie, ale mam nadzieję, że nie wyszło tak źle. 
Jak widać zmieniłam po raz kolejny szablon i tym razem nawet mi się podoba, bo tak pasuje fo opowiadania. Ale ze mną nigdy nic nie wiadomo hah
A i mam nadzieję, że podzielicie się swoimi opiniami czy jak; to bardzo miłe i motywujące, bo wiem, że piszę dla kogoś.
To chyba na tyle. 
Pozdrawiam ♥

9 komentarzy:

  1. Strasznie krótki rozdział! Jak mogłaś przerwać w takim momencie? :c szkoda mi Nialla, ale może teraz wreszcie jego życie się ułoży? Oby!
    Czekam na trzynastkę!
    Pozdrawiam :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww kocham ;3 cudnie i perfekcyjnie. Biedny Nialler ;( Czekam na next *3*
    /ninja

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi siępodoba ;D Świetny rozdział ! c;

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja pierwsza myśl, że strasznie tutaj ciemno, gdy pierwszy raz zajrzałam po zmienieniu szablonu.
    A teraz... tak wiem, miałam skomentować już wczoraj, ale że miałam zamieszanie z maturą i studiami niestety nie zrobiłam tego i to był trochę błąd, bo nie przepadam za komentowaniem 235 dni, godzin po przeczytaniu, ale mam tyle do nadrobienia, że naprawdę muszę się spiąć, żeby być ze wszystkim później na bieżąco, dlatego tak robię. Nieważne, nie musiałam przecież tego pisać.
    Przechodząc do sedna.
    Wiem, że na początku byłam zachwycona Niallem, później trochę mniej, ale teraz to już w ogóle trudno powiedzieć. Liam traktował go źle, korzystał z tego że Niall tak bardzo go uwielbiał i się przywiązał. Nie wiem co z tego miał i nie wiem czy chciałabym wiedzieć, ba usłyszeć odpowiedź na pytanie, czy on kochał Nialla.
    Cieszę się, że Niall może w końcu opowiedział to Harry'emu, bo prawdopodobnie (teoretycznie) powinno ich to zbliżyć do siebie jeszcze bardziej.
    Rozdział mi się podoba, przedstawiony w takiej formie jest naprawdę dobry i czekam na dalszą część historii Horana, zastanawiając się jak do dalej będzie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ! Bardzo się cieszę, że Niall w końcu opowiedział swoją historię Harry'emu. Szkoda mi go... :c Mam nadzieję, że zbliży ich to do siebie. Nie mogę doczekać się dalszej części ich rozmowy. Do następnego - @zosia_official :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny <3
    Czekam na nn :)
    W wolnej chwili zapraszam do siebie http://wind-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne ! Nwm jak, ale pokochałam to od pierwszego rozdziału. Kiedyś wydawało mi się, że opowiadania takiego typu chodzi mi oz wiązek chłopaka z chłopakiem to coś wgl beznadziejnego i śmiesznego. Zmieniłaś moje poglądy. Dzięki twojemu opowiadaniu więcej rozumiem. Jest takie inne, bardziej tajemnicze, życiowe, zastanawiające. To piękne, co piszesz. Życie, śmierć, cierpienie, miłość. Pokazujesz ludziom wiele rzeczy, które dotąd krytykowali, ignorowali, nie przejmowali się tym. Teraz można się głębiej zastanowić, pomyśleć, spróbować zrozumieć. Jesteś na prawdę niesamowita w tym, co robisz. Dla mnie to powinnaś wydać nawet książkę. Rozdział jest świetny, jak każdy poprzedni. Zazdroszczę ci takiego myślenia, takiego talentu wgl. Czekam na next ! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. omg nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, co sprawiłaś swoim komentarzem, prawie sie popłakałam. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, bo takie opinie wiele dla mnie znaczą (wszystkie są niezwykle motywujące, ale bywają i takie mega). Zamierzałam trochę odejść od schematu w tym opowiadaniu i mam nadzieję, że się udało i wbrew pozorom nie jest takie nudne jak czasami mam wrażenie.
      Jeszcze raz bardzo, ale to bardzo dziękuję ♥

      Usuń
    2. Dodam tylko, że to ja powinnam ci tak dziękować za to opowiadanie ! Za to cudownee opowiadanie. Jestem nim tak zachwycona, że zaczęłam mówić o nim przyjaciołom. Ciesze się, że zwróciłaś uwagę na moją denną opinię, która nie wyraża nawet połowy tego, co sądzę o twojej pracy. Dużo mi pomogłaś, za co ci dziękuję. Nie wiem o czym mówisz mając na myśli '' wbrew pozorom nie jest takie nudne'' nie ma tu ani odrobiny nudy. Uwierz w siebie, bo jeśli ktoś nie docenia tego co robisz jest kompletnym analfabetą xd. Bardzo ci dziękuję za to, jesteś niesamowita ! Niecierpliwie czekam na kolejne cudo twojego autorstwa. <3

      Usuń