„Kiedy kochamy jesteśmy zdolni do wszystkiego; powoli wariujemy.”
- Myślałem, że on czuje to samo. Ale najwyraźniej sprawiał tylko dobre wrażenie. Chociaż sam nie jestem tego pewny; nie zauważyłem, a może też i nie chciałem zwracać uwagi na jego zachowanie w stosunku do mnie inne niż te, które mi odpowiadało. Kiedy spędzaliśmy czas wśród ludzi pozostawaliśmy najlepszymi kumplami, co lubiłem, bo zawsze myślałem, że dla bliskiej osoby nie wystarczy być tylko partnerem w łóżku, ale i dobrym przyjacielem. A my nimi byliśmy. Żartowaliśmy, wychodziliśmy razem na miasto, do znajomych. Znosiłem nawet obecność Blair, która nic nie podejrzewała. A nawet gdyby, nie interesowałoby mnie to, póki nie wpłynęłoby na naszą relację z Liamem.
Tamten okres wspominam najmilej w całym moim życiu. Nauczył mnie kochać, sprawiać przyjemność, pokazał mi świat z innej perspektywy, gdzie wychodzi się ze schematu stereotypowego człowieka i żyje tak, jak się chce. A raczej jak pragnie osoba, którą kochamy. Byłem gotowy zrobić dla niego wszystko i tak też to funkcjonowało. Pamiętam jak Blair zachorowała, a on wyjechał akurat z miasta. Zadzwonił do mnie i prosił, abym ją odwiedził, zaopiekował się nią. Nie powiem, że było mi to na rękę- zajmować się dziewczyną swojego chłopaka. Nie brzmi to dobrze, ale jakoś się przełamałem i spędziłem z nią kilka dni. Najgorszych w tamtym czasie. W momencie, kiedy nie spała albo nie tonęła w lawinie chusteczek opowiadała mi o tym, jaki to Liam jest kochany i dobry. Godzinami słuchałem jak mówiła o ich miłości. Wtedy myślałem jak bardzo jest ona zaślepiona i zrobiło mi się jej szkoda. Bo przecież on wiecznie mnie zapewniał, że to ja jestem najważniejszy. I ciągle to sobie powtarzałem zza fałszywego, pełnego politowania uśmiechu.
- I przez cały czas żyliście w takim chorym układzie?
- Harry, on nie był chory. To było jego podwójne życie, które zauważyłem dopiero po fakcie. Wcześniej cały czas miałem nadzieję, że któregoś dnia Blair odejdzie i zostawi nas samych. A wtedy wszystko będzie piękne i nic nam już nie stanie na przeszkodzie. Ale gdyby tak było, to teraz bym ci o tym nie opowiadał. I uprzedzając twoje pytanie, po tamtym wydarzeniu zaczęło się właśnie komplikować.
Liam przyjechał kilka dni
później. A ja nawet o tym nie wiedziałem. Dopiero po trzech dniach przyszedł do
mnie, aby podziękować za opiekę nad nią. Myślałem, że wybuchnę śmiechem. Nie
widzieliśmy się tak długo, a on gadał tylko o niej, jakby nic więcej go nie
interesowało. Bolało. I to
bardzo. Ale tamtego dnia zacisnąłem zęby i starałem się cieszyć tym, że
jest przy mnie.
- Blair była bardzo zadowolona,
że spędziłeś z nią czas.
- Przestań, nie gadajmy już o
tym. Zrobiłem to tylko dla ciebie.
- Wiem, ale nie mogę jej o tym
powiedzieć, więc wymyśl jakąś wymówkę, bo powiedziała, że chce cię zaprosić na kolację
w przyszłą sobotę.
- Żartujesz, nie myślisz chyba,
że przyjdę.
- To dużo dla mnie znaczy.
- Kiedy to się skończy? Kiedy
będziemy mogli być razem, tak naprawdę?
Zawsze, kiedy rozpoczynałem o
tym mówić, on się tylko uśmiechał i wszelkimi sposobami zmieniał temat. Ale ja
się nie poddawałem. Miałem dość podwójnego życia, udawania. Miesiące mijały a ja
nadal musiałem się ukrywać. Być Niallem Horanem. Tym chłopakiem, co ciągle
chodził za wspaniałym Liamem Paynem. Jeszcze za czasów szkolnych jakoś dawałem
radę, chociaż nie było łatwo, kiedy ludzie sami spostrzegali, że jestem trochę
inny. Ale ja po prostu nie chciałem nikogo innego niż on, byłem mu wierny.
Jednak szkoła się skończyła, a ja nie myślałem o studiach, odkąd dowiedziałem
się, że on też robi sobie rok wolnego. Teraz dostrzegam to, jak ślepo byłem w
niego zapatrzony. Powoli zacząłem wariować.
„Tak bardzo pragnąłem jego serca dla siebie, że niszczyłem wszystko to,
co czyniło mnie szczęśliwym.”
- Co masz na myśli?
- Blair doprowadzała mnie do
szału. I za każdym razem, kiedy on mówił o niej przy mnie, coś się we mnie
gotowało. Zazdrościłem im tego, że tak otwarcie mogą być ze sobą. Że on może o
niej mówić, chwalić się nią przy innych, pocałować, kiedy wychodzili razem.
Wiele razy mu to wytykałem, jak już zostawaliśmy sami, ale on tłumaczył mi, że
przecież to ona jest jego dziewczyną.
- A ja? Kim ja jestem?
Nie odpowiadał od razu.
Podchodził tylko, brał mnie w ramiona i trwaliśmy tak kilka minut w ciszy.
Dopiero po tym, niemal szeptem, z uśmiechem na twarzy mówił jak bardzo mu na
mnie zależy, jak ważną osobą jestem w jego życiu. A ja mu wierzyłem.
Przepraszałem za zwątpienie, całowałem jego usta i dałem ponieść się chwili,
odlatywałem do krainy, w której byliśmy tylko my, szczęśliwi i zakochani.
I tak za każdym razem. Przez
około pół roku. Często się kłóciliśmy, padały słowa, których oboje nie
chcieliśmy powiedzieć, ale nie kontrolowaliśmy tego. Zawsze któryś wtedy
odchodził, aby wrócić na drugi dzień, przeprosić, błagać o wybaczenie. I
przeważnie byłem to ja. Nie potrafiłem odejść tak na zawsze, zbyt bardzo go
pragnąłem. Ale jednocześnie zaczynałem nienawidzić, kiedy widziałem ich razem i
musiałem przybrać maskę przyjaciela, który cieszy się z ich szczęścia. A taka
sytuacja pojawiła się, kiedy pewnego wieczora razem z kilkoma innymi znajomymi
spotkaliśmy się razem u nich w mieszkaniu; Blair wtedy o mało nie wybuchła ze
szczęścia, kiedy oznajmiła wszystkim, że Liam się jej oświadczył. Możesz to
sobie wyobrazić? Wszystko działo się dla mnie jak w zwolnionym tempie. Ona uśmiechnięta
od ucha do ucha prawie podskakiwała z radości, on z pogodnym, spokojnym wyrazem
twarzy przyjmował gratulacje od znajomych, a ja stałem zupełnie zaskoczony w
drugim końcu pokoju i chciałem jak najszybciej zniknąć. Czułem się oszukany, upokorzony
i zdradzony. Nic mi o tym nie powiedział; dzień wcześniej zapewniał mnie o
swoich uczuciach!
- Co to ma być?- wybuchłem,
kiedy poszedłem za nim do kuchni. Byliśmy sami, gdyż wszyscy inni słuchali
relacji Blair.
- To nie tak jak myślisz, uspokój się.
- Oświadczyłeś się jej!
Byłem roztrzęsiony, nie
wiedziałem, co się ze mną dokładnie działo. Nie wiem, co chciałem usłyszeć,
ale, kiedy mi odpowiedział, że „tak jakoś wyszło”, roześmiałem się.
Później tłumaczył się jeszcze, że tego nie planował, a jednocześnie oznajmił,
że liczy
na to, że między nami nic się nie zmieni.
- Zależy mi na tobie, ale nie mogę
jej teraz zostawić.
- I jak to ma wyglądać? Wiesz jak
mi ciężko? Może jeszcze zostanę drużbą na twoim ślubie, co?
- Niall, zapewniam cię, że moje
uczucia co do ciebie ciągle są takie same, nic się między nami nie zmieni,
obiecuję.
I wtedy zrobiłem najgłupszą
rzecz w całym moim życiu. Gdybym go zostawił wtedy w tej kuchni, może to
wszystko poukładałoby się inaczej. Byłbym wściekły i rozżalony, ale uwolniłbym
się od tego wszystkiego. Może i bym zapomniał, szybciej poukładał sobie życie.
Ale byłem głupi i mu uwierzyłem. Objąłem go niby po przyjacielsku, przelotnie
szepcząc mu do ucha, że mam nadzieję na wynagrodzenie tego w nocy. On się
roześmiał i wszystko wróciło do normy. Tylko że spędzaliśmy od tego momentu
coraz mniej czasu, chociaż z początku było go więcej, ale minęło.
Usprawiedliwiał się tym, że ma urwanie głowy, ale wszystko mi wynagrodzi. Ciągle
słyszałem zapewnienia o tym, jaki jestem wyjątkowy, cudowny, jak bardzo go
uszczęśliwiam. Nie mówił nic o Blair, ani o tamtym życiu. A ja myślałem, miałem
głupią nadzieję, że ich związek chyli się ku upadkowi.
- A nie myślałeś, aby jej o
was powiedzieć? Wiem, że to głupie, ale jednak byś ich rozdzielił...
- Próbowałem. I to nie raz. Ale nie
mogłem, nie byłem w stanie jej zranić. To jest dopiero głupie, nienawidziłem
jej, ale nie potrafiłem zranić. Za każdym razem, kiedy szedłem do niej z
zamiarem powiedzenia o wszystkim, otwierała mi drzwi z uśmiechem, przytulała,
kazała usiąść na sofie i przynosiła coś do picia. A później opowiadała jak
bardzo się cieszy, że jestem w ich życiu. Śmieszne, prawda? Ale z jej punktu
widzenia byłem dla nich jak członek przyszłej rodziny, prawie jak brat. Pewnego
dnia próbowałem być na to odporny, ale wtedy nastąpiło coś, czego obawiałem się najbardziej.
„Wszystkie chwile w naszym życiu mają podobny schemat. Najpierw wjeżdża
się powoli na górę, ku szczęściu, a później wagonik przyspiesza, gwałtownie
kierując nas ku przepaści cierpienia.”
Spytała się wtedy, czy już
zdecydowałem się na bycie drużbą Liama. Z początku mnie zatkało, ale po chwili
stwierdziłem, że może być to dobra okazja na wyznanie wszystkiego. Wtedy i
ślub, i wszystko inne by zniknęło. Tak jak i ona. Jednak nie dane mi było dojść
do słowa; Blair cały czas mówiła o tym jak była zaskoczona, kiedy Liam jej się
oświadczył. Nie sądziła, że nastąpi to tak szybko… Mówiła, mówiła, mówiła, aż
dotarło coś do mnie.
- Jesteś w ciąży? - Tamto
pytanie zadałem cicho, nie chcąc usłyszeć odpowiedzi, jednak dziewczyna
spojrzała na mnie zaskoczona, ale uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy.
- Myślałam, że Liam powiedział ci
już dawno? A nie? Czyli ten pomysł z zaręczynami nie należał do ciebie…
Więcej jej nie słuchałem.
Reagowałem znikomo na jej pytania, kiwałem bądź kręciłem głową, chciałem szybko
zniknąć. Stało się też jasne, czemu nie miał dla mnie czasu i ciągle mówił, że
nie może jej zostawić. Tworzyła się prawdziwa rodzina. A ja coraz częściej
czułem się intruzem w ich życiu.
Wieczorem, po rozmowie z
Blair, kiedy już byłem w domu, przyjechał Liam.
Nie mówił za wiele, kiedy rozżalony próbowałem wyrzucić go z mojego
życia. Ale nawet wtedy, kiedy wszystko się waliło, znowu wyjął swoją tajną
broń, faszerował mnie tymi słówkami, jaki jestem wspaniały, że to wytrzymuję,
jaki kochany, że go jeszcze nie wywaliłem z domu… A kiedy widział, że nie robi
to na mnie aż takiego wrażenia, z jego ust padły słowa, na które czekałem
długo. Ja wiem, że to głupie i typowe dziewczyn, ale kiedy jest się w tak
dziwnej sytuacji, aż tak bardzo się kogoś kocha, oczekuje się tego, że druga
osoba równie mocno coś czuje. Zaczarował mnie nimi. I wszystko pozornie wróciło
do starego porządku na dobre kilka miesięcy. Czasem starałem się nie myśleć o
tym, że Blair nadal jest w naszym życiu i zastanawiałem się nawet nad tym jak
będzie za jakiś czas. Oddalałem myśl o ich zbliżającym się ślubie, jednak
pojawiały się chwile, w trakcie których próbowałem wyobrazić sobie lepszy
scenariusz tego wszystkiego. W tej wizji czasem pojawiało się nawet ich
dziecko, dla którego byłem świetnym wujkiem; miałem nadzieję, że ich małżeństwo
nie potrwa wtedy długo i jakoś to się ułoży. Ale marzenia były tylko
marzeniami. Rzeczywistość mnie niszczyła.
Jak tylko mogłem, starałem się
unikać przyszłej pani Payne, jej rosnącego brzucha i wielkiego uśmiechu, który
wszystkim oznajmiał „jestem szczęśliwa!” Ale jako dobry przyjaciel i drużba
pana młodego nie mogłem wzbudzać podejrzeń, więc nie udało mi się całkiem jej
unikać. I w trakcie jednego wspólnego spotkania, podczas którego o mało co nie
zwymiotowałem słuchając po raz enty „cudownej historii życia” Blair, coś we mnie
pękło. Korzystając z okazji, kiedy dziewczyna wyszła do łazienki, powiedziałem
mu, że już więcej tego nie wytrzymam. Słuchał mnie, ale próbował też uspokoić,
zapewniał, że nie potrwa to długo i później nie będę musiał jej oglądać, znowu
będziemy mogli być tylko razem, tak jak kiedyś, nocami, u mnie. Prychnąłem,
oświadczając, że nie tego chcę. I patrząc nerwowo w stronę, gdzie zniknęła
Blair, postawiłem mu ultimatum.
- Powiedziałeś, że mnie kochasz.
- Kocham, zobaczysz, będzie jak
dawniej.
- Nie, Liam. Musisz dokonać wyboru. Tak
będzie lepiej dla wszystkich.
- Co? Chyba żartujesz?! To nic nie
znaczy…
- Kochasz mnie?
Nie spodziewałem się jednak
jego reakcji. Mówił, co do mnie czuje, zapewniał o przyszłości. Ale postawiony
pod murem pokazał chyba swoją prawdziwą twarz. Momentalnie zastygł i
spoglądając w stronę drzwi, nie wahał się długo.
- Kocham, ale każda przygoda ma
jednak swój koniec.
- Przygoda?
- Bardzo cudowna, ale wybacz… W tej
chwili muszę myśleć o mojej rodzinie. Będę ojcem i jeżeli nie chcesz dalej tego
kontynuować to znasz odpowiedź.
- Byłem przygodą…
- Chwilą zapomnienia, Niall, naprawdę
dużo dla mnie znaczysz, dzięki tobie zapominam o całym świecie, ale kiedyś
muszę dorosnąć i jeżeli ty nie chcesz…
- Nie wierzę, skończ już.
- Niall…
Nie słuchałem go więcej i
próbując nie wybuchnąć tam, przy Blair; szybko udałem się do wyjścia i
trzaskając drzwiami, uciekłem. Słyszałem w prawdzie jak mnie woła, ale nie
zareagowałem. Nie chciałem się nawet obejrzeć. Pewnie wrócił do domu, do niej,
przytulił ją i może gdzieś tam w głowie mignęło mu, że wreszcie rozpocznie
normalne życie, bez tego dziwnego chłopaka, którego kilka lat temu wciągnął w
swoje życie.
„Każda przygoda ma swój koniec, a wtedy rozpoczyna się kolejna, która
może okazać się o wiele lepsza.”
- I co było dalej?- Harry
odchrząknął, kiedy Niall milczał już dobrych kilka minut. Nie wiedział, ile
spędził czasu wsłuchując się w opowieść blondyna, ale nie przejmował się tym;
chciał tylko go zrozumieć, lepiej poznać.
- Odszedłem i rozpoczął się
najgorszy etap w moim życiu. Wszystko się rozsypało. Miałem jeszcze nadzieję,
że zadzwoni, wróci, ale po tym wszystkim on już więcej się nie pojawił.-
westchnął, jednak nie okazał żadnych emocji, jakby był już pogodzony ze swoim
losem.- Podobno mają synka, wzięli też ślub… Z pewnością Blair nic nie wie o
tym, co działo się, kiedy Liam był ze mną sam na sam. I nigdy się nie dowie.
- Mówisz, że wszystko się
rozsypało, ale kiedy się poznaliśmy...- loczek doskonale pamiętał, że to Niall
w dziwny sposób sprawił, że się spotkali i wcale nie wyglądał na osobę, która
ma na swoim koncie taką historię. To on zaoferował mu przecież pomoc.
- Pomógł mi ktoś z naszej
paczki, mojej i Liama. Był taki sam jak my, ale nie wiedziałem o tym wcześniej;
zaznaczę tylko, że byliśmy tylko znajomymi, chociaż teraz gdybym mógł,
nazwałbym go nawet przyjacielem.
- Gdybyś mógł?
- Miałem opowiedzieć tylko o
Liamie, a to już inna historia, Harry.
Przeszłość sprawiła, że tu jestem
Może nadal bolą wspomnienia o niej,
Ale dzięki tobie staram się skupić na przyszłości.
*
Znowu troszkę dłuższa przerwa, ale i tak nie za wielka. Jestem nawet zadowolona z rozdziału (nie jestem jednak pewna co do błędów, jak zwykle zresztą). Pechowa 13 za nami! Z tego, co wyliczyłam zostało mi jakiś 6 rozdziałów jeszcze (co z moim pisaniem wróży sporo czasu haha), ale do końca roku mam plany uporać się z tym opowiadaniem.
Dziękuję wam za miłe komentarze; nawet nie wiecie jak bardzo mnie cieszą i motywują do dalszego pisania. To dzieki wam jescze nie przerwałam i nie zostawiłam tego. Może to brzmi banalnie, ale tak własnie jest. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę.
Jeej świetny rozdział, masz naprawdę wielki talent do pisania :) nie mogę doczekać się następnego rozdziału xD
OdpowiedzUsuńSerce mi pękło podczas czytania tego rozdziału. Liam zachował się jak szczeniak. Niby pomógł Niallowi, ale oszukiwał zarówno jego, jak i Blair. Jak człowiek, który miał zostać ojcem mógł zdradzać swoją przyszłą żonę z przyjacielem? I gdyby Niall nie zechciał tego zaprzestać, pewnie trwałoby to w nieskończoność.... to tak znajomo brzmi. Niallowi wydawało się, że to wszystko jest takie idealne, a tu proszę... nagle okazuje się, że miłość, w którą tak wierzył, była tylko 'przygodą'. Szkoda mi go i był niesamowicie naiwny godząc się na taki układ, ale tak w końcu postępuje zakochana osoba... naiwnie wierzy, że los się odwróci, a z czasem kontynuuje to tylko dlatego, że nie wyobraża sobie życia bez danego człowieka i boi się, że nie da sobie bez niego rady.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi zarówno Nialla, jak i Blair. Oboje oszukani przez idealnego pana Liama Payne'a. Sama nie wiem, kto miał tutaj gorzej. Niall stracił miłość, ale Blair żyła w zakłamaniu, zdradzana... jej konkurent znał chociaż prawdę.
Bardzo emocjonalny rozdział! Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybciej.
Pozdrawiam :) xx
http://where-love-is-lost.blogspot.com
Nie mam słów. Kolejny raz doprowadziłaś mnie do takiego stanu, zamyślenia, zrozumienia, nwm jestem po prostu jakby rozerwana na milion kawałków. To piękne, co piszesz. Nawet nie zwracam uwagi na to, że opowiada to o takim związku, dla którego kiedyś, przed odnalezieniem tego bloga byłam powiedzmy nietolerancyjna, nie miałam dość zrozumienia. Nie mam pojęcia, jak to robisz, że po przeczytaniu tej historii jestem kompletnie inna. Każdy rozdział jest tak emocjonalny, że dla mnie jest to niesamowite. Sądzę, że musisz być bardzo wrażliwa, żeby napisać coś tak cudownego, wzbudzającego w ludziach takie odczucia. Masz talent, którego ludzie mogą ci na prawdę zazdrościć. Po napisaniu czegoś takiego, w moich oczach jesteś już zawodową pisarką, poruszającą ludzkie serca. Jeju, cudowny jest ten rozdział. Niecierpliwie czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się rozdział, nie wiem jak to robisz, ale potrafisz sprawić, że mam co do Nialla tyle mieszanych odczuć, że to aż niemożliwe. Jestem ciekawa jak wpłynie to na jego relacje z Harry'm, którego historia do radosnych też nie należy. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :-D
OdpowiedzUsuńKooooocham <3 i nawet słysząc że to już tylko parę rozdziałów do końca nie jest mi aż tak przykro smutek przyjdzie potem :p idealny jak zwykle cudny i taki pełen emocji po prostu cudowny! Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji i weny życzę :*
OdpowiedzUsuń/ninja
hii! Dziękuje sama sobie, że postanowiłam założyć wattpada, bez niego nie wiem czy kiedykolwiek przeczytała bym kolejny cudowny rozdział od Ciebie. Znów mam 53457239 blogów do nadrobienia i zero pomysłu jak to zrobić więc po prostu biorę najpierw te które również mają wattpadowe wersję i potem komentuje je tutaj. Ps. oczywiście mój komentarz nie będzie miał ani rąk, ani nóg bo jak zapewne już wiesz jestem przeziębiona i zdycham.
OdpowiedzUsuńOstatnio pisałam w komentarzu że zastanawiam się jaka będzie historia dalsza i tak było. Ale szczerze nie spodziewałam się, że nasz Niall będzie AŻ tak uległy Liamowi. No i nie pomyślałam, że mogę aż tak bardzo współczuć Blair, która została po prostu oszukana! Liam oszukał ich oboje, ale czy naprawdę któreś z nich kochał? Na przykład Blair? Od razu było wiadome, że Liam nie mógł się jej oświadczyć od tak. Przykro mi, że Ni, był tak zaślepiony miłością i nie zwracał na to uwagi, ale chyba tak czasami bywa, gdy jest się zakochanym.
Co jest najgorsze? Że Liam w pewnym sensie wyszedł z tego cało, a należało mu się inne zakończenie. Wziął ślub, ma rodzinę i kochającą Blair, szkoda tylko że dziewczyna/kobieta została oszukana.
To nie tak, że po tym rozdziale znów polubiłam Nialla, jest mi po prostu przykro z jego powodu bardzo mu współczuje.
Ciesze się, że ten blog nie jest kolejnym oklepanym opowiadaniem. Gratuluje Ci tego pomysłu i wykonania, bo robisz to naprawdę fantastycznie, gdybyś miała zamiar kiedyś wydać książkę, mogę zgłosić się po autograf? hah
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! :)x