„Zmiana perspektywy ukazuje nam ten sam obraz w zupełnie innym
świetle. Problem w tym, że czasem wolimy światło zgasić.”
Blondwłosy chłopak stał się
narkotykiem, od którego uzależnił się Harry. Rozmowy z nim, nawet te najkrótsze
zawsze pomagały odetchnąć; nie miały może na celu zrozumienia tego wszystkiego,
co działo się w życiu chłopaka, ale po prostu dawały próby oddechu, otwarcia
się na świat. Styles nie był już tym samym człowiekiem, co jeszcze kilka
miesięcy temu. Nadal wprawdzie pochodził z bogatej rodziny, która nie tylko
potrafiła doprowadzić go do szału, ale też martwiła się o niego i, tak jak
Emily, wspierała go. Ciągle przyciągał wzrok swoim wyglądem, sposobem
poruszania, historią, która jednak trochę się pokomplikowała. Ale cały czas był
kimś. Tylko teraz coś pękło. Na krystalicznym lustrze pojawiła się rysa, która
z dnia na dzień się powiększała. Kontrast między nim a jego rodziną stawał się
wyznacznikiem jego wyobcowania. Jednak nie miał za złe nikomu. Zawsze znajdował
sobie sposoby na radzenie sobie z powracającymi falami cierpienia. Głównie
pomagały rozmowy czy nawet przebywanie w obecności Nialla, ale Harry miał też
coś, co pomagało mu funkcjonować jeszcze inaczej. Czasem zapijał smutek.
Tuszował go białymi pastylkami. Odpływał w zieloną krainę spokoju, gdzie mógł
zaspokoić nie tylko swój umysł, duszę, niepotrafiącą wrócić do pierwotnego
stanu. Nie był już ideałem. Nigdy nim nie był.
- Nie powinieneś tego brać.
Blondyn nawet nie odwrócił się w
stronę Stylesa, który stojąc za sofą w jego mieszkaniu, wzruszył tylko
ramionami, po czym poprawił swoje nastroszone włosy, przygładzając je do tyłu.
Ostatnie wydarzenia nie tylko sprawiły kiepski stan psychiczny chłopaka, ale
znacznie wpływały na jego wygląd. Zmiany nie były dobre. W zastraszającym
tempie chudł, robiąc się bladym na twarzy. Przestał dbać o siebie, o swój
ubiór, narzucając na siebie pierwsze lepsze rzeczy z szafy, często podarte,
nadające się już tylko na śmietnik. Zmienił także fryzurę, pozbywając się
bujnych, uroczych loczków, które Emma niegdyś uwielbiała nawijać sobie na palec,
kiedy leżał głową na jej kolanach. Zastąpiły je bardziej przygładzone, dłuższe
włosy, lekko podkręcone, ale przykryte toną żelu, zaczesane do tyłu. Nowa
zmiana symbolizowała nowe życie, gdzie nie było miejsca dla perfekcyjnego
Stylesa.
- Nie gadaj jak baba, to moje
ciało i mogę je zatruwać czym chcę.
- Jak uważasz.
Harry usiadł obok blondyna na
sofie i odchylając głowę do tyłu, z obrzydzeniem spojrzał na grubego pająka w
rogu sufitu mieszkania Horana. To miejsce było przeciwieństwem jego całego.
Nigdy nie był w bardziej zaniedbanym lokalu, chyba że licząc mieszkanie Zayna,
kiedy ten jeszcze mieszkał sam, a Emily wyjechała na miesiąc do Portugalii.
Tak, wtedy to nie był nawet pewny, co się wala na podłodze, której i tak nie
było widać. Kącik Nialla przyciągał go jednak. Nie przeszkadzały mu pajęczyny,
gruba warstwa kurzu, który pokrywał chyba każdy przedmiot, zbite okno czy
spacery myszy po parkiecie. Godzinami mógł leżeć na starej kanapie i opowiadać
o Emmie, Louisie, o śmierci. Nie wiedział w jakim stopniu Niall jest nim już
znudzony, bo ten rzadko mu przerywał, raczej słuchał, pojąc się każdym jego
słowem. I to wystarczyło. Że milczał. Słuchał. Że był.
- A ty? Nie spotkała cię nigdy… miłość?
– zagadnął Styles, uświadamiając sobie, że ponownie opowiada tę samą historię.
Chciał poznać coś nowego o przyjacielu. Odkryć coś, co ten ukrywał. A tego było
sporo.
- Spotkała. Miał na imię Liam.
Horan przymknął oczy i zaciskając
pięści próbował nie ukazać na swej twarzy byt wielu emocji. To wspomnienie za
bardzo bolało, jednak Harry’ego zaciekawił już ten temat.
- I?
- I był takim samym egoistą jak
Louis czy Emma. Zostawił mnie. Odszedł. A raczej ja odszedłem, kiedy
uświadomiłem sobie że mnie nie chce. Nie potrzebuje do szczęścia.
- Zmarł?- blondyn nie
odpowiedział. Wstał tylko i w milczeniu podszedł do okna.- To nie jest egoizm. Oni
też nie mieli na to wpływu. Ja wiem,
użalam się nad sobą, ale wiem, że gdyby chcieli, nie zostawiliby mnie tutaj.
Stało się inaczej, ale tylko dlatego, że mnie kochają.
- Kłamiesz. Każdy może decydować
o sobie. Ma wybór. Czy jest żywy czy nie. Po prostu jak się kogoś kocha to się
go nie zostawia.
- Ale to ty odszedłeś…
- Tak ja, co innego miałem
zrobić, kiedy wprost mi powiedział, że mnie nie chce?- Horan oparł sie
pięściami o szybę, spoglądając przed siebie. – Miałem zostać i udawać, że
wszystko jest fajnie. Że jesteśmy tylko przyjaciółmi? Ta walka nie miała sensu,
wiedziałem, że przegram. Wolałem patrzeć jak odchodzi ode mnie, od mojego
uczucia, pozostawiając mnie z pękającym sercem.
- Kochasz go?
- Próbuję uciec i szukam
towarzysza w mojej podróży, ale nie jest to proste.- uśmiechnął się smutno, w
brudnej szybie dobrze widząc zgaszoną iskrę w swych oczach. Kątem oka zerknął
tez na Harry’ego, który nadal wpatrywał sie w sufit, jakby nie słysząc słów
przyjaciela. Jego jasnej propozycji. Było jednak inaczej, a raczej za późno, bo
już od dawna dołączył on do Nialla, próbując schować się przed własnymi
uczuciami. – Ty nadal kochasz tych, którzy już dawno odeszli. Ja mam ten
problem, że on nadal żyje. Jest daleko owszem, ale wiem, że jeżeli będę słaby
to mogę go odnaleźć i ponownie rozpocząć swoją wędrówkę przez cierpienie.
- To wszystko jest zbyt
skomplikowane.
- Opowiem ci kiedyś całą historię
to zrozumiesz. I tak już za dużo powiedziałem.
„Sprawiasz, że moc mojej peleryny niewidki słabnie i dzięki temu
możesz bez problemu manipulować moimi uczuciami.”
Dzięki Niallowi Harry odzyskiwał
pogodę ducha, często się uśmiechał, korzystał z atrakcji życia i starał się
odsuwać na dalszy plan swoje wewnętrzne rozterki. Cały czas jednak skupiał się
tylko na sobie. Na swoich problemach, cierpieniu, na własnym ja. Rzadko kiedy
interesował się tym, co gnębiło Horana. Owszem zdarzały się takie sytuacje jak
ta, kiedy blondyn opowiedział skrawek swojej historii o tajemniczym Liamie. Ale
były to momenty, które inicjował zielonooki, sam Niall wolał milczeć na te
tematy, co spowodowało, iż jego przyjaciel częściej skupiał się na sobie.
Kolejnym etapem ich znajomości
okazała się izolacja od świata. Blondyn, odkąd Styles zobaczył jego mieszkanie
po raz pierwszy, skłaniał się do tego, aby częściej przebywać w tym pomieszczeniu
niż w miejscach publicznych. Loczkowi nie było to jednak tak bardzo na rękę. Już
raz przeżył historię z ukrywaniem się, przez co stracił ważną osobę w jego
życiu. Nie chciał drugi raz popełnić tego błędu, panicznie skrywając uczucie
strachu w sobie. Niall stawał się dla niego coraz ważniejszy; kiedy złapał się
jego ręki wyciągniętej mu na pomoc w chwili załamania, zrobił jedną z
najlepszych rzeczy w swoim życiu. Ponownie wypłynął z głębi, tym razem,
nauczony na błędach, nie chciał zatonąć po raz kolejny. Nie skrywał przed przyjacielem
wiele, wręcz przeciwnie otwarcie rozmawiał o tym, co go dręczy, ale poza tym
blondyn miał też wiele sekretów, a Harry akceptował je. Bał się utraty i robił
wszystko, aby tym razem nie pozostać sam.
Jedno tylko zastanawiało młodego
Stylesa. Kiedy wychodzili gdzieś razem, ludzie nie zwracali na to uwagi. Nie
to, żeby martwiło to loczka, bo przecież dwójka przyjaciół to normalna sprawa,
ale czuł, że są wręcz ignorowani przez społeczeństwo. A głównie Niall.
- Wybacz mi za nią. Odkąd rozeszła się wiadomość o mojej hmm…orientacji,
wiele dziewczyn po prostu nadal tego nie przebolało.- roześmiał się Harry,
kiedy szli pewnego razu ulicą, zmierzając ku kamienicy.
W drodze zaczepiła ich znajoma
Stylesa ze szkoły, z którą ten chwilę rozmawiał. Dziewczyna wypytywała się go o
plany na przyszłość, o stan zdrowia w ostatnim czasie oraz inne mniej znaczące
rzeczy. Jednak ani razu nie zwróciła uwagi na towarzysza kolegi, który wydawał
się również się tym nie przejmować. Zielonooki natomiast czuł się dosyć
niezręcznie w tej sytuacji.
- Nie przejmuj się, już dawno
pogodziłem się z tym już dawno. Od dziecka byłem najmniej ważną osobą w rodzinie,
szkole, gdziekolwiek.
- Przykro mi.- nie spojrzał na
niego, uświadamiając sobie, że sam był zupełnym tego przeciwieństwem. I jak
bardzo Niall musiał się dziwnie czuć, kiedy słyszał jego opowieści o
popularności, wielkich imprezach, drogich prezentach czy luksusowych wakacjach.
W tym momencie stało się dla niego jasne, czemu Horan zazwyczaj milczał,
przynajmniej tak mu się wydawało.
- Nie ma czego. Ale cieszę się,
że chociaż ty zauważyłeś mnie wśród tego tłumu ludzi. Jesteś zupełnie inny od
tych zadufanych w sobie, egoistycznych frajerów, którzy zajęci są tylko gonitwą
w wielkim wyścigu o sukces.
- Teoretycznie to ty mnie
zauważyłeś.
- Ale mógłbyś mnie wtedy
zignorować. Tak jak wielu. Prawda?-
zatrzymał się, chcąc wymusić na przyjacielu, aby ten na niego spojrzał. Harry również
przystanął, przymknął oczy i wziął oddech, po czym podszedł do blondyna i
złapał go za rękę, kręcąc przeciwnie głową. Nie zignorowałby go. Zbyt bardzo sam
potrzebował pomocy.
„Coraz bardziej wplątuję się w twoją pajęczynę, ale póki nadajesz
mojemu życiu sens, nie chcę się z niej wydostać.”
Zazwyczaj Harry starał się jak
najczęściej wymykać się z domu, chcąc uniknąć sprzeczek z rodzicami, którzy
nadal mieli mu za złe wyboru, jaki dokonał. Fakt faktem przez te kilka tygodni
sytuacja nieco się uspokoiła, ale tylko dlatego, iż chłopaka przeważnie nie
było w domu, a jak już był, ignorowano go. Dopiero, kiedy w pierwszej połowie
sierpnia państwo Styles wyjechali na wakacje na dwa tygodnie, brunet mógł
odetchnąć i spokojnie, bez żadnych wyrzutów, spędzać czas we własnym domu. Już
zdążył zapomnieć jaką jest przyjemnością zwyczajnie usiąść na sofie i włączyć
telewizor. Albo wejść do kuchni i nie martwić się o nic, robić to, na co ma się
ochotę.
Szybko jednak poczuł się osamotniony
w swojej wolności. Nie było Emily, która w takich sytuacjach zazwyczaj kontrolowała
go, a teraz jak się pojawiała to przeważnie na chwilę, gdyż była zajęta. Trochę
więcej czasu poświęcał mu Zayn, który tez czuł się zaniedbany przez dziewczynę.
Jednak kontakt między przyjaciółmi nie była już taka sama jak wcześniej. Harry
zbyt bardzo się zmienił, oddalił się od niego. Zresztą Malik również, spędzając
czas głównie z Emily, nie odwiedzał tak często przyjaciela jak wtedy, kiedy
panna Styles mieszkała z rodzicami. Brakowało im teraz tematów, często
milczeli; loczek nie chciał mówić o tym, co działo się teraz w jego życiu. Kilka
razy spotykał się również z Allegrą, ale i z nią nie było spokoju, który
dręczył chłopaka. Dziewczyna za bardzo interesowała się stanem przyjaciela, co
go denerwowało, przynajmniej na początku. Tak więc nadal pozostawał
osamotniony.
Pewnego dnia wpadł jednak na
pomysł, aby w końcu zaprosić Nialla do siebie. Póki byli rodzice, Harry nie za
bardzo chciał im przedstawić przyjaciela. Teraz zaś była okazja, aby mogli
spędzić więcej czasu w innym miejscu niż brudne, zapuszczone mieszkanie.
- Ładnie tutaj.- mruknął blondyn,
kiedy Harry otworzył mu drzwi. Nie czuł się komfortowo w nowej sytuacji, ale
nie dawał tego po sobie poznać. Wszedł jak gdyby nic do środka i siadając na
sofie, spojrzał z uśmiechem na loczka.- Twoi rodzice nie będą mieli nic
przeciwko.
- Nie wiedzą i wiedzieć nie
muszą.- oznajmił zadowolony, dołączając do Horana.- Już dawno powinienem cię tu zaprosić.
- To jakaś deklaracja?- roześmiał
się Niall, wprawiając Harry’ego w lekkie zakłopotanie.
Styles od jakiegoś czasu patrzył na
niebieskookiego pod innym kątem. Nie potrafił się przyznać jeszcze do uczucia,
jakie się w nim kłębiło, nie chcąc za szybko wybiegać losowi na drogę. Doznawał
lekkiego niepokoju, wyobrażając sobie, że kiedy znowu będzie szczęśliwy, coś
złego się wydarzy. Niall był jednak innego zdania, co jakiś czas rzucając
dwuznacznymi tekstami. Sam pragnął się uwolnić od poprzedniego uczucia, a Harry
interesował go w ten sposób bardziej niż jakikolwiek inny chłopak poznany
wcześniej. Było w nim coś, czego nie znalazł w poprzednich osobach. Strach,
który z jednej strony przejawiał się w jego opowieściach o śmierci, a z drugiej
starannie ukrywał wewnątrz siebie. Sprawiało to, że Horan czuł nad nim lekką
przewagę, dominację, wiedział, że ciemnowłosy chłopak jest uzależniony od
niego.
- Bardzo śmieszne, po prostu
powoli zaczynam się czuć jak dwa lata temu. Jasne zmieniłem się i to bardzo,
ale nadal uczę się pokonać własne słabości i walczę z samym sobą. Przez to
czuję, że odzyskuję panowanie. A ty sprawiasz…- przerwał na moment, chcąc
dobrać odpowiednie słowa.- że zamiast użalać się i pragnąc śmierci, mówię o tym
i wyzbywam się tego powoli.
- Cieszę się, że mogę być częścią
twojej walki.- oparł głowę na ramieniu Stylesa, uśmiechając się.- A czy… czujesz
coś takiego samego jak dwa lata temu?
- Ale co?
- No wiesz, masz na oku jakąś
fajną dziewczynę bądź chłopaka, może?
- Może.- loczek zaczerwienił się
lekko, co poszerzyło uśmiech Nialla, który doskonale zdawał sobie sprawę z
tego. Harry jednak nie chciał rozmawiać więcej na ten temat i wstając z kanapy
zaproponował, że może zrobią razem coś do jedzenia.
„Wspomnienia są wieczne, dają nieśmiertelność, więc jeżeli chcesz
o kimś zapomnieć, oddaj mu wolność- zapomnij.”
Przyjaźń i powolne uczucie,
rodzące się w Harrym rozwijało się. Loczek jednak coraz częściej zdawał sobie
sprawę z tego, jaką ograniczoną wiedzę ma o blondynie. Nie wiedział o nim
wiele, z jakiej rodziny pochodził, gdzie się uczył, co go interesowało? Znał
tylko imię jego byłego chłopaka i to jak bardzo niebieskooki pragnął się od
niego uwolnić. Nic więcej.
Ciekawość jednak, a raczej chęć
poznania obecnie jednej z najważniejszych mu ludzi, była silniejsza niż strach
o utratę Horana. Tego dnia, kiedy Styles zaprosił przyjaciela do siebie,
wieczorem siedzieli w ogrodzie, rozmawiając przy piwie. W pewnym momencie,
kiedy Harry opowiadał o tym jak poznał Louisa, Niall zapytał go czy właśnie
taki był jego ideał. Brunet speszył się nieco, mówiąc, że sam nie wie, skoro
Tomlinson był jego pierwszym takim obiektem zainteresowań, ale przyszłość
pokaże.
- A jaki był Liam?- zagadnął
Styles, spijając pianę z kolejnej puszki.
- A skąd to pytanie?
- Pomyślałem, że może byś
opowiedział coś o sobie lub… nim? Wiesz, jesteśmy przyjaciółmi chyba, a ja mało
o tobie wiem. Jasne, to ty zainicjowałeś nasze relacje, zaoferowałeś pomoc,
mimo że nadal nie wiem czemu? Ale to zawsze ja mówię, opowiadam… czuję się z
tym głupio, że nie daję ci szansy do mówienia.- wyrzucił szybko z siebie,
unikając jego wzroku. Nie wiedział, czego się spodziewać po blondynie i nieco
go zaskoczyło, kiedy ten się tylko uśmiechnął.
- Tak jak mówisz, to ja
zaoferowałem ci pomoc, bo słyszałem o chłopaku, który wiele wycierpiał. I nie
ma w tym nic złego, że cały czas to ty gadasz. Lubię twój głos.
- To powiesz jaki on był?
- Harreh, proszę. Mogę ci powiedzieć o swojej babce, rodzicach,
jak mnie w szkole ignorowali, ale muszę o nim? Powinniśmy dać wreszcie wolność
tym, którzy odeszli z naszych serc. To są nasze życia, nie ich, zajmijmy się
więc teraźniejszością.
- Więc nie?
- Nie.
Zaufanie buduje się bardzo długo
Jednak warto nad nim pracować
Aby mieć kogoś, kto cię wysłucha
I nie pozwoli zostawić samemu.
*
Wymęczyłam ten rodział, ale obiecałam to jest. Nie chciałam robić większej przerwy, bo zaczyna się maj i do 20 na 100% nie dodam nic nowego.
Trochę tak zaczynam nudzić, ale chyba w tym jest sens, bo chciałabym na sam koniec uzyskać pewien efekt. Zobaczymy, może się uda :)
Nie sprawdzałam jeszcze błędów, więc wybaczcie za wszelkie pomysłki.
Chciałam napisać po bardzo długiej obecności pojawił się w końcu nowy rozdział, ale może lepiej nie, bo... no właśnie ekhem haha. Więc zwrócę się bezpośrednio do niejakiego Harolda Edwarda Milorda Styles, ty idioto, serio jesteś idiotą OMG ogarnij mózg koleś lol. Ale tak serio, to współczuję Stylesowi, bo nie ma zbyt miło, wręcz tragicznie w życiu i jeszcze sam siebie dołuje. Jego rodzice nadal są takimi samymi ludźmi jakimi byli kilka rozdziałów temu, czyli niezbyt mądrymi. Jestem także ciekawa co tam dalej będzie z Niallem i wgl. Czekam na następny. Powodzenia na maturach! Evie x
OdpowiedzUsuńPo pierwsze powodzenia na maturach moja droga, bo wiem co przeżywasz :>
OdpowiedzUsuńA teraz przechodząc do rozdziału, nie mam za wiele czasu a masę blogów, do nadrobienia więc, krótko (niestety).
Jak zwykle uważam, że rozdział jest napisany świetnie. To bardzo boli jak Harry sam siebie traktuje, nie jest to raczej coś godnego podziwu i szkoda, że Niall w dużej mierze, tylko go słucha. Wydaje mi się, też że w pewnym stopniu są do siebie podobni, a Niall jest najbardziej zamkniętą w sobie osobą, z jaką nasz Loczek miał do czynienia. Mam nadzieję, że jakoś wszystko wróci do ... bardziej normalnego stanu, chociaż pewnie coś jeszcze szykujesz. Cóż, życzę ci dużo weny, po maturze! :) xx
http://uncover-paradise.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO SIEBIE. ZACHĘCAM DO CZYTANIA, OBSERWOWANIA I KOMENTOWANIA. ODWDZIĘCZAM SIĘ!
Niall mnie coraz intryguje, sama nie wiem, co o nim myśleć, a Harry tak bardzo cierpi, że mi go bardzo szkoda. I mam nadzieję, że Niall sprawi, że będzie się czuł lepiej. Chociaż pewnie nie będzie za dobrze, biorąc po uwagę, że zawsze, ale to zawsze musi się coś dziać :) Rozdział mi się podobał i mam nadzieję, że za niedługo jak uporasz się ze wszystkimi maturami to napiszesz coś nowego.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział jak zawsze oczywiście. Czekam na nexta < 3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://fan-fiction-fifty-shades-of-styles.blogspot.com/
Rose nie ma kolorowego życia. Jej kochany tata nie żyje a mama jest alkoholiczką. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się że na brata, którego życie jest zagrożone. Rose stara się mu pomóc. Co z tego wyniknie? Co jeśli jej brat jest sławny? Dowiesz się tego czytając mojego bloga :
OdpowiedzUsuńmilosc-to-milosc-1d.blogspot.com