Yes, I have failed.
And there's so much more to learn.
But I've come so far
and now I can be free at last.
And there's so much more to learn.
But I've come so far
and now I can be free at last.
Z Emmą
wszystko było proste i naturalne. Harry od zawsze myślał, że tak będzie
wyglądało jego życie. Nie chciał, aby było ono inne. Od dziecka uczono i
wpajano mu ideał rodziny, kariery, przyszłości. Miał wszystko poukładane i był
zadowolony ze swoich planów. Kochał nudę, momenty, kiedy leżał na wygodnym
łóżku dziewczyny bez celu i wpatrywał się w jej postawę, robiącą różnorodne
rzeczy, którymi nie za bardzo się przejmował. Uwielbiał chodzić z nią na
spacery, rozmawiać godzinami, jeździć na gokartach czy oglądać filmy na
laptopie. Nie widział świata poza panną Adams, która z dnia na dzień miała
coraz mniej czasu.
A kiedy
ona odeszła nastała pustka. Przepaść, w której ciemnowłosy chłopak tonął,
szukając nieświadomie pomocy. I został wyłowiony. Nabrał w płuca powietrza
odnajdując w sobie nową twarz. Bał się jej, wstydził, ale pokochał osobę, dla
której chciał być tym drugim sobą. Dla Louisa poznawał się na nowo, po raz
kolejny stwarzając w swojej głowie plan idealny, którego tragicznego końca nie
brał pod uwagę. Ale nie będąc szczerym sam ze sobą, doprowadził do czegoś, co
rozbiło jego utopię na kawałki.
Obwiniał
się za to coraz bardziej, nie mogąc pogodzić się z tym wszystkim, co dotknęło
go w tak krótkim czasie. Każda komórka w ciele Harry’ego negatywnie nastawiła
się na otaczający świat, odtrącając wszelką pomoc, a jednocześnie desperacko
pragnąc spokoju. Rozerwany na wiele części powoli gubił się we własnym umyśle,
szukając sposobów na poradzenie sobie z bólem; nie wystarczyła mu rodzina,
przyjaciele również zostali z początku pozostawieni na drugim planie;
poszukiwał czegoś, co pozwoliłoby mu poczuć się znowu sobą. Co zrozumiałoby go,
pochłonęło w całości, dając szczęście. I wtedy pojawił się Niall, który pomimo
swoich tajemnic, dał mu zalążek normalności, której tak bardzo brakowało
Stylesowi. Potrzebując stabilności i spokoju za wszelką cenę podporządkował się
okrutnej rzeczywistości, tracąc samego siebie, przy okazji raniąc innych, na
których mu zależało; zapłacił naprawdę wysoką cenę za coś, co okazało się
kolejnym ciosem zadanym przez los.
Nie było
łatwo patrzeć na to jak bardzo ten kilkunastoletni mężczyzna błądzi, szukając
odpowiedniej drogi. Serce rozbijało się na kawałki, widząc jak z uśmiechem
wkracza na nową ścieżkę, aby po chwili, po raz kolejny bym zwiedzionym przez
los, który ukrył przed nim kolejny zakręt. Nie trzeba było znać całej historii,
aby móc przewidzieć jak to się skończy. I ja, mimo chęci pomocy, przepłakałam
niejedną noc, będąc bezsilna, odtrącona, a jednocześnie zafascynowana każdym
fragmentem tej układanki, która, tak jak dziesiątki rzeczy na świecie, zmieniała
się za każdym razem, kiedy szczęście ukazywało się na horyzoncie.
Kiedy Harry otworzył oczy, nie wiedział
zbytnio, gdzie się znajduje. Było mu nieco chłodno, jednak nie za bardzo,
swobodnie mógł zignorować to uczucie. Czuł każdą obolałą część swojego ciała, z
głową na czele. Chciał sobie przypomnieć, co się stało, jednak miał jedną
wielką pustkę. Nic nie pamiętał poza cichym szlochem, aby został i nigdzie nie odchodził. Ale przecież nie zamierzał znikać.
Pomimo zdezorientowania wynikającego z
braku wspomnień, czuł spokój, uczucie, za którym tęsknił od miesięcy.
Przypominało mu to czasy, kiedy leżał w przytulnym pokoju i patrzył się
radośnie na piękną dziewczynę, która stale zamieszkiwała w jego sercu. Jej
uśmiech był dla niego wszystkim. Tak się właśnie teraz czuł, bezpiecznie.
– Powinieneś zapomnieć. – Usłyszał znajomy
głos, na którego dźwięk odwrócił się natychmiast.
Stała tam. Jak gdyby nic, stała tam z zaplecionymi
na piersi rękoma i wpatrywała się w niego tak jak wtedy, kiedy wylał wiadro
farby na szkolnym korytarzu. Ale tym razem nie czuł się winny, gdyż nie
wiedział, co zrobił. I czemu ją widział? Co się tak właściwie stało?
– Jestem w niebie? – spytał, podchodząc do
niej bliżej.
Emma roześmiała się tylko i opuściła
dłonie, pozwalając, aby Harry ich dotknął. Była taka prawdziwa.
– Nie bądź śmieszny, myślisz, że bym ci
pozwoliła?
– Wybacz.
– Nie rób tego, nie przepraszaj. Masz wiele
przewinień, ale to nie u mnie powinieneś szukać wybaczenia tylko u siebie.
Próbowałeś polecieć nie swoim lotem. Po raz kolejny. Chciałeś dogonić śmierć.
– Nie, to nie tak – zaprzeczył, jednak
widząc jej smutne oczy uświadomił sobie, że dziewczyna miała rację. – Szukałem
szczęścia, tylko tyle. I chyba przestałem zwracać uwagę na rzeczywistość, jaka
mnie otacza. Wiem, to było złe, ale kiedy się obudziłem…
– Cii… Już jest dobrze. Ale nie próbuj
więcej, obiecaj.
– Źle mi się kojarzą obietnice.
Zaśmiała się dźwięcznie. Była ideałem. Nie
spodziewał się, że może być jeszcze bardziej perfekcyjna niż była. Jak anioł.
Dotknęła dłonią jego policzka i przymknęła
oczy. On zrobił to samo. Czuł tylko jej dotyk, jej obecność. Nie chciał, aby ta
chwila odeszła, chociaż nadal nie miał pojęcia, co się dzieje i gdzie jest.
– Tak bardzo cię kocham – powiedział na
głos.
– Wiem. A ja zawsze będę przy tobie.
Otworzył oczy, nie czując już jej dłoni na
swojej skórze. Zrobił krok w jej stronę, chciał ją przytulić, jednak ona się
cofnęła.
– Emma. Jestem gotowy na swoje skrzydła.
– To nie twój czas, kochany.
Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze raz,
pomachała mu i odwróciła się, odchodząc. Harry, początkowo skrępowany
niezrozumiałą siłą, zaczerpnął powietrza i mimo wszystko postanowił dogonić
jeszcze Emmę, która z każdą chwilą oddalała się coraz bardziej. W pewnym
momencie, kiedy znalazł się blisko niej na tyle, że mógł niemal dotknąć
odsłoniętego ramienia, dziewczyna zniknęła za drzwiami, które pozostały
niedomknięte. Nadal nie wiele rozumiejąc, Harry przeszedł przez próg wchodząc w
światło, które całkowicie go pochłonęło. Cokolwiek za nimi było, nie przerażało
go. Był gotowy na wszystko, nawet na śmierć.
Promienie słońca sprawiły, że ciemnowłosy
mężczyzna się obudził. Zmarszczył nos, widząc odsłonięte rolety, o których
najwyraźniej zapomniał poprzedniego wieczora. Chcąc nie chcąc, podniósł się z
łóżka i sprawdzając godzinę, udał się do łazienki, aby przyszykować na kolejny
nadchodzący dzień.
Minęło ponad pół roku od incydentu z
udziałem jego i Nialla. Z początku nie było mu łatwo po raz kolejny zderzyć się
z rzeczywistością, jednak nie był sam. Mimo zaników pamięci, jakie towarzyszyły
mu przez pierwszych kilka tygodni, nie było dnia, aby nie spędzał czasu z
innymi ludźmi. Bardzo dużo zawdzięczał samej Allegrze, która codziennie
przychodząc do niego, godzinami potrafiła rozmawiać, przypominać mu o tych
samych, minionych wydarzeniach. Co musiało być udręką, biorąc pod uwagę, że
Harry czasami nie pamiętał ani jej, ani tego jak sam się nazywa. Jednak powoli,
małymi krokami, wszystko wróciło do normy. A raczej do stanu znacznie lepszego.
– Jesteś pewna, że Zac mnie nie zabije,
jeżeli pójdziemy razem do tego kina? – spytał się dziewczyny, kiedy kilka
godzin później siedzieli w salonie w domu państwa Styles.
Allegra roześmiała się, odstawiając na
stolik kubek z herbatą, jaką zrobił kilka minut wcześniej ciemnowłosy. Cieszyła
się, że przyjaciel z dnia na dzień czuje się coraz lepiej, jednak była świadoma
jak długa droga jeszcze mu pozostała. Tak długa jak miało być jego całe życie.
– Po waszym ostatnim wspólnym wieczorze
częściej się pyta o ciebie niż o mnie, to ja tu powinnam być zazdrosna –
Pokręciła głową z rozbawieniem. – Ale póki nie wariujecie, będę spokojna.
– Bardzo śmieszne – odpowiedział
wystawiając język w jej stronę niczym przedszkolak. – A tak przy okazji, miałaś
może jakieś wiadomości, co z nim?
Ally
wciągnęła powietrze, przeczuwając, że prędzej czy później takie pytanie padnie
z ust przyjaciela. Po incydencie, w wyniku którego Harry trafił do szpitala, a
Niallem zajęła się policja, obaj nie mieli ze sobą kontaktu. U blondyna
zdiagnozowano jeden z rodzajów choroby dwubiegunowej, z tego co Harry
zapamiętał z pierwszej rozmowy z Allegrą o Horanie, kiedy jeszcze chciał rzucić
wszystko i się z nim spotkać. Jednak dzięki pomocy panny Mayers i bliskich,
wstrzymał się ze swoją decyzją i zgodził się sam na podjęcie badań, a możliwie
nawet i leczenia. Nie pamiętał za wiele z długiej opowieści Ally odnośnie
Nialla, poza tym, że już wcześniej miał objawy typowe dla tej choroby, o czym
sam mu kiedyś powiedział, informując o między innymi próbach samobójczych;
Loczek miał szczerą nadzieję, że szpital pomoże niebieskookiemu odnaleźć siebie
i swoją drogę.
Teraz
ciemnowłosy chłopak przysłuchiwał się przyjaciółce, która informowała go o
krótkiej rozmowie z lekarzem Nialla. Nie nastąpiły żadne większe zmiany, które
przynosiłyby pozytywne efekty, a samego pacjenta planowano przenieść do ośrodka
pod Londynem.
– Minie sporo czasu zanim wyzdrowieje, o
ile kiedykolwiek mu się to uda – odchrząknęła, unikając wzroku Harry’ego. – Z
tego co się zorientowałam to jego rodzina była zaskoczona, długo nie mieli z
nim kontaktu.
– Taa.
– On naprawdę cię kochał.
– Wiem, tylko myślę, że ja nie dałem mu
tego, co sam pragnął. Może gdybym…
– Nie obwiniaj się, to zaczęło się dużo
wcześniej – powtórzyła, uśmiechając się pocieszająco. – Tam mu pomogą, będzie
mu łatwiej niż tutaj. Nie powinieneś się zadręczać, to nie twoja wina. Sam
potrzebujesz dużo sił do walki.
– Doktor Fanning mówi tak samo – prychnął
wywracając oczami, na co Ally się roześmiała – Nie jest zła, ale o wiele lepiej
gada mi się z tobą.
– Miło mi.
Wstała z kanapy, widząc, która godzina
dochodzi na zegarze. Oświadczyła, że powinni się zbierać, jeżeli chcą zdążyć na
seans w kinie. Harry potwierdził i szybko sprzątnął ze stołu, zostawiając na
nim jeszcze karteczkę, informującą rodziców, gdzie poszedł. Czuł się jak
nastolatek, jednak przez najbliższe kilka miesięcy musiał to wytrzymać, dla
własnego dobra. Dzięki temu łatwiej mu było walczyć, nie był w tym wszystkim
sam.
– Radzisz sobie jakoś?
– Muszę, jest ciężko, ale nie zamierzam się
poddawać – oświadczył, zamykając drzwi. Założył okulary przeciwsłoneczne i udał
się z Ally w stronę samochodu. Jak na październik pogoda wcale nie była taka
zła, można było powiedzieć, że lato zostawiło im w zapasie kilka słonecznych i
ciepłych dni. – Dziękuję ci za wszystko.
– Wiesz, że zawsze ci pomogę, Harry. Życie
jest drogą i każdy potrzebuje czasem przewodnika. Od tego ma się przyjaciół. – Wzruszyła ramionami i z uśmiechem
wsiadła do auta, od strony pasażera.
Styles również się uśmiechnął, dołączył do
niej i odpalając pojazd, ruszył w stronę centrum miasta. Powoli jego życie wracało
na stare tory normalności, o ile kiedykolwiek na nich było.
– Wujku,
wujku, znowu nie trafiłeś!
Harry
uśmiechnął się do czteroletniego, ciemnowłosego chłopczyka, który z poważną
miną podbiegł do niego sprzed bramki ustawionej w ogrodzie. Mały Chris
skrzyżował ręce na piersi i spojrzał w górę na rozbawionego Stylesa.
–
Przepraszam, znowu się zamyśliłem – powiedział kucając, aby spojrzeć w brązowe
oczy siostrzeńca – Nie mam dziś szczęścia.
– Ty w
ogóle wujku jesteś pechowy, więc ci wybaczę – odpowiedział Chris i szybko
uciekł pod bramkę, czekając aż Loczek kopnie w jego stronę piłkę.
Ciemnowłosy
spojrzał jeszcze w kierunku stolika, przy którym siedzieli jego rodzice i Zayn,
pogrążeni w jakiejś rozmowie. Nie wiedział zbytnio, gdzie zniknęła Emily,
jednak okrzyk czterolatka nie pozwolił mu się nad tym zastanowić i wrócił do
zabawy.
Sześć lat
temu jego życie się zawaliło i tak przez kolejne dwa lata bawiło się z nim w
jakąś skomplikowaną grę w poszukiwanie szczęścia i samego siebie. Nie był to
przyjemny czas: wiele musiał poświęcić, aby się odbić od dna. Dostał przy tym
kilka dobrych lekcji, które zapamięta do końca życia. Przede wszystkim
zrozumiał, że do szczęścia nie jest mu potrzebna druga osoba. Wprawdzie miał
rodzinę i przyjaciół, którzy wspierali go na każdym kroku, jednak nie
potrzebował miłości aż w takim stopniu. Nie szukał na siłę kogoś, kto wyruszy z
nim razem w podróż zwaną życiem.
Cieszył
się, mając przy sobie bliskich, których tak źle potraktował podczas tamtego
okresu. Był zagubiony, nie wiedział komu ma ufać, z kim szczerze rozmawiać.
Żałował, że ich odtrącił, ale też był wdzięczny za to, że mu wybaczyli i nie
odeszli. Studia, które rozpoczął i w niedługim czasie skończy, były pewnego
rodzaju terapią dla niego, która zbliżyła go ponownie do rodziców, chociaż i ci
nauczyli się inaczej patrzeć na swojego syna. Oczkiem w głowie stał się dla
wszystkich mały Chris, który za kilka miesięcy miał się doczekać rodzeństwa, o
czym niedawno poinformowała wszystkich Emily ku zaskoczeniu, ale i radośni,
samego Zayna. Harry cieszył się tym, że wszystkim nareszcie zaczęło się układać
i kiedy wracał do swojego małego mieszkanka, z uśmiechem patrzył na otaczający
go świat. Z dystansem wspominał przeszłość, która mimo bólu, po czasie nauczyła
go spokoju. Nie żałował, był podekscytowany tym, co miała przynieść przyszłość.
– Kiedyś myślałem, że szczęście odnajdę
tylko u boku drugiej osoby, jak mylne to było wyobrażenie. Czy zawsze wszystko
musi być przeznaczone dla dwojga? – pomyślał
– Nie każda historia kończy się happy endem,
każdego czeka przecież śmierć. I też nie każda musi mieć tragiczny finał, bo
kto powiedział, że śmierć jest zła? Ale każda historia i każde życie ma swój koniec.
Mój jeszcze nie nadszedł.
*
Epilog, omg, tak długo czekałam na ten moment i wiecie co, zapomniałam, że dziś jest piątek. Tak, trzeba byc mną haha
Nie wiem, mam mieszane uczucia co do niego i całego opowiadania. Z jednej strony jestem z niego dumna i zadowolona, że tak się potoczyło, bo mimo zmian, od dawna tak planowałam. Jednak strona techniczna leży i średnio mnie satysfakcjonuje. Ale to jak większość moich prac i nie do mnie należy ostateczna ocena.
Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną od początku i tym, którzy dołączyli w trakcie; dziękuję za każde słowo, a naczytałam się wiele i nie raz sie wzruszyłam. Po prostu dziękuję, bez Was nie byłoby tego ♥
Będę jędzą, jeżeli poproszę każdego o zostawienie czegoś po sobie? Jak nie pod epilogiem to pod następną notką, bardzo mi zależy na tym, aby dowiedzieć się, co Wy sądzicie o tej historii :)
I wiecie co Wam jeszcze powiem? To nie są ostatnie słowa w tym opowiadaniu, jutro dodam symboliczne "zakończenie", ale kto wie, może kiedyś napiszę coś jeszcze. Zobaczymy, do napisania x
Nie wiem, mam mieszane uczucia co do niego i całego opowiadania. Z jednej strony jestem z niego dumna i zadowolona, że tak się potoczyło, bo mimo zmian, od dawna tak planowałam. Jednak strona techniczna leży i średnio mnie satysfakcjonuje. Ale to jak większość moich prac i nie do mnie należy ostateczna ocena.
Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną od początku i tym, którzy dołączyli w trakcie; dziękuję za każde słowo, a naczytałam się wiele i nie raz sie wzruszyłam. Po prostu dziękuję, bez Was nie byłoby tego ♥
Będę jędzą, jeżeli poproszę każdego o zostawienie czegoś po sobie? Jak nie pod epilogiem to pod następną notką, bardzo mi zależy na tym, aby dowiedzieć się, co Wy sądzicie o tej historii :)
I wiecie co Wam jeszcze powiem? To nie są ostatnie słowa w tym opowiadaniu, jutro dodam symboliczne "zakończenie", ale kto wie, może kiedyś napiszę coś jeszcze. Zobaczymy, do napisania x
Trochę smutno, że to koniec. Bardzo podobało mi się to opowiadanie, dziękuję ci za nie, bo wiele mnie nauczyło. Może stwierdzisz, że jestem dziwna, ale zmieniłaś mnie tą historią, moje myślenie o pewnych sprawach, życiu, miłości, cierpieniu. Ten epilog daje nadzieje na lepsze jutro :))
OdpowiedzUsuńdziękuję, nigdy nie wiem co odpisać, jednak bardzo się cieszę, że moje słowa coś wniosły, mam nadzieję, że na plus hah
UsuńTak to szkoda że to już koniec. To opowiadanie jest cudowne i daje do myślenia :D powinnaś być dumna opowiadania bo wszystkie rozdziały są genialne i bardzo podobają mi się te cytaty w tekście :) mam ogromną nadzieję że niedługo jeszcze coś napiszesz ^^
OdpowiedzUsuńzawsze kiedyś musi nastać jakiś koniec :) w jakimś tam stopniu jestem, bo samo to, że dotrwałam do końca to już coś hah co do tego opowiadania to nie wiem, może kiedys dodam jakiś dodatek czy coś w tym stylu, ale co do ogólnego pisania to zapraszma na wattpada, gdzie wrzucam inne prace :)
UsuńEkhem, no to zaczynamy podsumowanie całego opowiadania. Może na początek napiszę, że pamiętam jak wstawiałaś pierwszy rozdział i potem kolejny i kolejny ( i wiedz, że przed chwilą przeczytałam swój komentarz ponieważ chciałam palnąć tu coś sensownego i wzruszającego, ale nie jest to zbyt łatwe, bo komentarz przy pierwszym rozdziale zdecydowanie był w MOIM stylu lol). Wracając... historia się rozwijała i raz byłam zadowolona ze Stylesa, że pomimo przeciwności losu jakoś sobie radzi, kolejnym razem pisałam, że intelekt u niego leży na poziomie zera. Był Louis i Emma, a potem był Niall i wiedziałam, że to on wniesie bardzo dużo do życia Harry'ego. Miałam nikłą nadzieję, że może będą razem, czy coś, ale myślę, że fakt iż Styles zrozumiał, że można być szczęśliwym bez drugiej osoby też jest dobry, ponieważ tak powinien myśleć każdy człowiek. Sądzę, że to opowiadanie jest cudowne i genialne i różne takie oklepane zwroty. Mimo wszystko jest wyjątkowe i daje inne spojrzenie na świat i na przeżycia innych ludzi. Mam nadzieję, że Niall wydobrzeje, że Harry będzie tak naprawdę naprawdę szczęśliwy i wszystko w ich życiu się ułoży. Dziękuję Ci, że mogłam przeczytać tą pracę, bo jest naprawdę wartościowa.
OdpowiedzUsuń"i różne takie oklepane zwroty" wygrało hah coż, działo się jak w życiu i nie wiem, kto przechodził większe męczarnie (ja z pisaniem czy Harry), ale coż, oboje wyszliśmy na prostą. Dziękuję x
UsuńCześć, skarbie!
OdpowiedzUsuńNie wiem, co mogę powiedzieć...
To, co stworzyłaś, z pewnością zaliczyłabym do kategorii psychologicznych. Uczy, kończy się morałem, jest przykładem, jak wyjść z życiowej masakry. Nie będę pisać eseju na pięć stron, ale proszę, pisz dalej.
Swoją drogą, a propos pisania, nie mogę pojąć dwóch rzeczy: dlaczego najłatwiej, ale jednocześnie najtrudniej pisze się o ludzkim cierpieniu i dlaczego najwięcej weny przychodzi do nas, gdy w życiu zaczyna się coś psuć... Kiedyś w którymś filmie usłyszałam, że pisarz, żeby pisać, musi intensywnie żyć i mieć wiele emocji w sobie. U Ciebie widać, że je masz.
Naprawdę serdecznie Ci gratuluję.
Dziekuję za miłe słowa x Coś w tym jest, z początku nie potrafiłam dobrać kategorii, jednak postawiłam na dramat psychologiczny i chyba z tym trafiłam. Pisac nie przestanę, jednak bardziej skupię się na wattpadzie, więc odsyłam w tamte rejony :)
UsuńWydaje mi się, że przez te tematy próbujemy wyrzucić z siebie negatywne emocje. Sama nie raz pisałam rozdziały wtedy, kiedy miałam cięzkie dni i było to dla mnie swego rodzaju oczyszczeniem (a po ilości moich opowiadań o takiej tematyce widać jak często tego potrzebuję hah). Do tego można ukazać całą paletę emocji, zachowań i tego typu postaw. Nie wiem czy żyję intensywnie, wręcz przeciwnie, wieje nudą, ale często bywa emocjonalnie a moja wyobraźnia ma spore pole do popisu.
Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa i poświęcony czas,
pozdrawiam x
Szukasz spisu?
OdpowiedzUsuńchcesz się wybić?
może poczytać inne blogi?
Zapraszam do Spis opowiadań o 1D