„Cios
pada wtedy, kiedy zadaje ci go osoba, której ufałeś, nie wróg.”
Był
szczęśliwy. Pierwszy raz od wielu miesięcy był naprawdę szczęśliwy. Znalazł
kogoś, kto wszedł z nim w nowy etap życia. Nieco inny niż poprzedni, ale równie
ważny. Harry z dnia na dzień przekonywał
się o tym coraz bardziej. Nie był już tak onieśmielony swoim uczuciem. Cieszył
się z niego, tak samo jak Louis. Obaj nie widzieli świata poza sobą, mimo że
ten sam świat nie patrzył na nich jako jedność. Nikt nie znał ich tajemnicy,
tak przynajmniej myśleli. Styles jednak szybko przekonał się, że nie było to
całkiem prawdą.
– Gdzie
byłeś? – Usłyszał pewnego dnia, kiedy wszedł wieczorem do domu.
Zayn coraz częściej go irytował. Loczek miał
wprawdzie świadomość, że lada dzień ten ma się oświadczyć jego siostrze, ale
mimo to, ich relacje jeszcze bardziej się oziębiły. Szczególnie, kiedy Styles
więcej czasu spędzał w towarzystwie Tomlinsona, którego Malik nie tolerował.
Zresztą Harry miał to głęboko w poważaniu i nie ukrywał tego, często złośliwie
sugerując, że ten powinien sprzedać swoje mieszkanie, bo praktycznie to i tak
mieszkał już u Stylesów.
– A co cię
to obchodzi?
Wyminął
bruneta, udając się do kuchni. Otworzył lodówkę, wyjmując z niej sok
pomarańczowy, który nalewając do szklanki, szybko wypił i podszedł do stołu, o
który się oparł. Cały czas starał się ignorować Malika, jednak ciągle czuł jego
palące spojrzenie na sobie. Styles przymknął oczy i wziął głęboki oddech.
– Byłem z
Lou.
– To wiem
i wiem też, że zmieniłeś nieco poglądy.
– To po
cholerę się tego pytasz?!
Kiedy
usłyszał słowa domniemanego przyjaciela, przeraził się. Nie dał jednak poznać po
sobie tego, odwracając się w jego stronę i wybuchając głośnym pytaniem. Szybko
jednak przymknął oczy, próbując się uspokoić i opanować, zdając sobie sprawę,
że inaczej ściągnie tym Emily, której obecnie nie chciał widzieć.
– Skąd
wiesz? I o co ci chodzi?
– Nie
ważne. Po prostu wiem. Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie pochwalam tego, że
jesteś gejem I nie będę cię z tym krył. A zdajesz sobie chyba sprawę jak twoi rodzice
podchodzą do takich spraw?
Malik z
triumfującym uśmiechem podszedł do niego, poklepując w ramię. Harry nie
zareagował, chcąc w środku opanować myśl o uderzeniu tego osobnika, który tylko
wziął jabłko ze stołu i wyszedł z kuchni do salonu, gdzie słychać było radosny
głos Emily. Loczek wypuścił ze świstem powietrze, kiedy dwójka wyszła z domu i
schował twarz w dłoniach, zadając sobie pytanie: kiedy to wszystko się tak
pokomplikowało? I co się stało z jego więzią z Zaynem, którego jeszcze pół roku
temu traktował jak brata?
„Miłość
to kompromis i polega na obustronnym porozumieniu, ale ono też ma swoje
granice.”
Louis nie
przejął się zbytnio faktem, że ktoś poznał sekret jego i Harry’ego. Zupełnie
innego zdania był jego chłopak, który wręcz szalał, bojąc się, aby jego rodzice
nie dowiedzieli się prawdy o nim. Wiedział, jacy są, od razu pewnie zabroniliby
mu się spotykać z Tomlinsonem. Zamknęliby go i tylko narzekali, jacy to są
zawiedzeni. A Emily? Mimo że była bardzo tolerancyjna, z pewnością patrzyłaby
na niego ze wstydem, znał ją. Dusiłaby wszystko w sobie, udając, że jest
wspaniale, ale oczy mówiłyby prawdę. Chciał, aby do tego nie doszło.
Louisa
jednak męczyło to całe ukrywanie się. Uważał, że Styles z pewnością
wyolbrzymia. Sam przecież już kilka lat temu oznajmił swojej rodzinie to, kim
jest i mimo ogólnego zniechęcenia, zaakceptowali go. Był przecież taki sam jak
oni, był tylko człowiekiem. Teraz więc, nie chciał przechodzić przez ten okres
tajemnicy, pragnął wyjść na ulicę, chwalić się swoim związkiem, być
szczęśliwym. Jego klaustrofobia zaczęła jednak powoli objawiać się w ich
relacjach. Ciągłe spotkania w mieszkaniu były nużące, mimo iż liczyło się
przecież to, że byli razem.
– Wiesz,
że cię kocham?
Louis
pocałował Loczka z zadowoleniem, kiedy ten przeglądał coś na jego laptopie.
Osiemnastolatek uśmiechnął się, ale nic nie odpowiedział. Odłożył tylko
komputer na stolik i spojrzał na chłopaka. Nie lubił mówić o swoich uczuciach,
nie był na to jeszcze gotowy. Cały czas miał dziwne wrażenie, że to, kim jest i
co robi jest nienaturalne i krzywdzi tym innych. Nawet, jeżeli w Louisie
widział cały swój świat.
– Chciałbym
się tym pochwalić – Roześmiał się Tomlinson, dotykając uda swojego kochanka – W
końcu mam czym.
Spojrzał w
jego oczy, ale ten tylko pokręcił z rozbawieniem głową, po czym pocałował
niebieskookiego, chcąc zakończyć temat, który drążył, a który był dosyć ciężki
dla niego. Nie chciał zmieniać swojej decyzji.
„Na
szczyt wchodzą tylko najsilniejsi – ci, którzy gotowi są do
poświęceń.”
-
Haroldzie Edwardzie Styles!
Ciemnowłosy
chłopak siedział na sofie w salonie, gdzie od kilkunastu minut słuchał pouczeń
ojca. Zbliżał się koniec września. Pierwsze podsumowanie początków szkoły,
wyników w nauce, zachowania. Harry, który przez ostatnie lata nie sprawiał
problemów, był jednym z najlepszych uczniów, przewodniczącym samorządu i miał
jeszcze kilka miesięcy temu szansę na stypendium na najlepszych uczelniach w
państwie, teraz nie miał za łatwo. Wszystko uległo diametralnej zmianie, ale
nie obchodziło to zbyt bardzo samego zainteresowanego. Sam się zmienił i nie
czuł już takiej presji jak kiedyś. Wszedł w nowy etap w swoim życiu, gdzie nie
było miejsca na kontrolę przez rodziców. Był już dorosły. Państwo Styles nie
akceptowali jednak nowego stylu życia swojego syna, szczególnie denerwowali się
jego lekceważącą postawą. Mieli przecież takie wielkie plany, co do przyszłości
Loczka i wcześniej nawet on sam nie dawał żadnych znaków protestu. Byli nim zawiedzeni,
a Harry miał tego świadomość. Nie zależało mu jednak aż tak bardzo na szczycie
sławy. Nie chciał być najlepszy. Nie zamierzał być królem bez swojej królowej.
W chwili,
kiedy ojciec rzucił na stół przed nim papierami odnośnie wyników w nauce, do
salonu weszła Emily z Zaynem. Dziewczyna automatycznie spoważniała, przejmując
się widokiem, jaki zastała.
– Spójrz
na swoją siostrę i weź z niej przykład, dostała się na świetną uczelnię i
zamierza w spokoju ułożyć sobie życie z Zaynem.
– Ja
jestem już zajęty, Harry zresztą też – mruknął złośliwie Malik, co zostało
zarejestrowane przez każdą osobę w pomieszczeniu.
Spoglądając
to na niego, to na Harry’ego z zaskoczeniem, nikt nawet nie chciał wznowić
rozmowy. Sam Styles wpatrywał się tylko ze złością w chłopaka swojej siostry.
– O co wam
chodzi? – spytała Emily.
Loczek
jednak wstał ze zdenerwowaniem z sofy i mimo protestów rodziców, wyszedł z
domu, trzaskając przy tym drzwiami. Wszyscy byli w szoku, poza Zaynem, który
tylko pokręcił z rozbawieniem głową i wyszeptał do Emily, aby aż tak się nie
martwiła.
„Ukrywając
uczucia nie jesteś sobą, jesteś tylko marną kopią, która rani i okłamuje
wszystkich wokół.”
Październik
przyniósł nieoczekiwane chłody. Typowa jesienna pogoda nie zniechęciła jednak
ludzi przed spędzaniem czasu na zewnątrz.
Harry od
ostatniej kłótni z rodzicami nie odzywał się do Zayna, z którym postanowił
zupełnie zerwać kontakt. Denerwowała go jego obecność w domu, ale nie mogąc nic
zrobić, starał się traktować go jak powietrze, bądź jak najczęściej samemu
bywać poza posiadłością. Nadal spotykał się z Louisem i nie zamierzał z niego
rezygnować. Tomlinson namawiał też chłopaka do coraz częstszego wychodzenia na
miasto. Oczywiście pod kątem przyjaciół, bo tylko na tę opcję przystawał Harry,
nie chcąc, aby ktoś się o nich dowiedział.
Dawno nie
spędzali razem czasu poza mieszkaniem szatyna, co było powiązane z obawami
osiemnastolatka. Louis znajdował jednak coraz więcej pretekstów, aby pozbyć się
tej fobii Stylesa. Zdarzały się nawet momenty, kiedy publicznie, automatycznie
łapali się za ręce.
Tak też
było któregoś sobotniego popołudnia, kiedy szli deptakiem wśród tłumu ludzi.
Tomlinson odruchowo złapał za dłoń swojego chłopaka, który wzmocnił uścisk.
Szli tak dobre kilka minut, kiedy to Styles zauważył swoich szkolnych
znajomych, którzy wyszli zza rogu. Szybko puścił rękę Lou i nic nie mówiąc,
wyprzedził go o kilka kroków. Machnął ręką w kierunku znajomych, którzy
zauważając go, zawołali, aby do nich dołączył. Nie zerkając nawet za siebie, w
mgnieniu oka znalazł się w ich otoczeniu. Louis natomiast przystanął na
chodniku, zdezorientowany całą sytuacją. Dopiero po chwili dotarło do niego w
pełni to, co się stało i w przypływie złości kopnął leżącą niedaleko butelkę,
która rozbiła się o krawężnik. Nie patrząc na nikogo, odwrócił się i wkładając
ręce w kieszeń bluzy, ruszył w stronę domu. Czuł się upokorzony i zdradzony.
Wiedział jak Harry’emu jest trudno w nowej sytuacji, jednak niewyobrażalnie
zawiódł się na nim, nie spodziewając się, że ten potraktuje go jak zwykłą
zabawkę, odrzucając na oczach innych ludzi.
„Uczucia
są często wystawiane na próbę i czasem dostają kolejną szansę. Trzeba tylko
pamiętać, żeby wykorzystać ją najlepiej, gdyż następnej może już nie być.”
Harry
doskonale zdawał sobie sprawę, jaki błąd popełnił tamtego popołudnia,
zostawiając Lou samego na deptaku. Karcił się w myślach za swoją głupotę, miał
wyrzuty sumienia, wariował. Przez kilka następnych dni dzwonił do
dwudziestojednolatka, wysyłał mu wiadomości, próbował się z nim spotkać. Bez
skutku. Tomlinson jawnie go unikał i ignorował. Szatyn może nie czuł już
takiego upokorzenia i z chęcią chciałby wrócić do Loczka, jednak najpierw
pragnął dać mu jakąś nauczkę. Sam był świadom, że Styles po prostu nadal jest
zagubiony i nie jest gotowy do pokazania, kim jest. Mimo to należała mu się
jakaś kara.
Pewnego
dnia, jakieś trzy tygodnie po całym zajściu, Harry zauważył Louisa, który z
uśmiechem na ustach szedł ulicą w stronę swojego mieszkania. Nie wiele myśląc,
Loczek podbiegł do niego, zagradzając mu dalszą drogę. Spojrzał ze smutkiem w
jego niebieskozielone oczy i zaczął go przepraszać za swoje zachowanie, prosić
o kolejną szansę. Tłumaczył swoje głupie zachowanie, sam się przeklinając za
to, co zrobił. Cały czas nie pozwalał jednak dojść do głosu Tomlinsonowi, który
tylko uśmiechnął się, czekając aż ten skończy.
– Byłeś
głupi i nadal jesteś – rzucił szatyn, na co Harry opuścił głowę, czekając na
dalszy wyrok. Po chwili jednak usłyszał chichot chłopaka. – Ale zbyt bardzo chyba
cię kocham, aby cię tak męczyć.
– Serio?
Wybaczasz mi?
Tomlinson
kiwnął głową, na co Loczek, czując w sobie niewyobrażalnie silną energię,
rzucił się, przytulając go najmocniej jak potrafił. Zdziwił tym szatyna, ale
oboje cieszyli się, że wszystko wróciło do normy.
– Tylko
pamiętaj, nie wstydem jest, kim jesteś, ale to, że przejmujesz się opinią
innych.
– Wiem,
już wiem – wyszeptał Harry, po czym dodał jeszcze ciszej, wprost do ucha
ukochanego: – Kocham cię Lou, cholernie cię kocham.
Zaskoczony
po raz kolejny Tomlinson, poczuł jak ciarki przechodzą po całym jego ciele, na
dźwięk zachrypniętego głosu chłopaka, który po chwili znów przeszedł samego
siebie i, nie zważając na nic, pocałował Louisa, czując, że nie boi się już
niczego.
Chwilę
później oboje szli z uśmiechami na ustach w stronę mieszkania
dwudziestojednolatka. Harry cały czas opowiadał coś z pasją, jednak w pewnym
momencie Tomlinson przerwał mu, wpadając na świetny pomysł wyjazdu w weekend za
miasto.
– Tylko ty
i ja, co ty na to?
Czekał z
powątpieniem na odpowiedź Loczka, który, niewiele myśląc, przystał na jego
ofertę. Niby nie byli ze sobą aż tak długo, ale oboje mieli nadzieję, że
zapoczątkuje to nowy etap w ich związku; że pozbędą się wszelkich granic i
nareszcie będą w pełni sobą. Obaj byli na to gotowi.
„Słońce
oblało nas swym szczęściem i musimy je wykorzystać, póki chmury ponownie nie
zasłonią nam nieba.”
Dzień
wyjazdu, dziesiąty listopada, był niezwykle pochmurny. Chmury gromadziły się na
całym niebie, zwiastując deszcz.
Harry od
samego ranka nie mógł doczekać się upragnionego weekendu, z dala od tej
rzeczywistości, sam na sam z Louisem. Sama myśl dwóch dni z ukochanym
przyprawiała go o ciarki. Wyobrażał sobie jego dotyk na swym ciele, radosne
pocałunki składane z pasją, podniecający szept do jego ucha. Od dawna nie czuł
takiej ekscytacji i można śmiało powiedzieć, że był gotowy na wszystko, co mogłoby
zajść. Wręcz oczekiwał momentu, kiedy zaparkowaliby samochód i bez granic
cieszyli się tylko sobą. Miał nawet nadzieję, że wspólna noc nie skończyłaby
się tylko na niewinnych pocałunkach.
Zanurzony
w swych rozmyślaniach, nie zauważył nawet momentu, kiedy Emily wparowała do
jego pokoju, kiedy się pakował. Na szczęście nie pytała, gdzie się wybiera,
gdyż już wcześniej wszystkich uprzedził o domniemanej imprezie, którą
organizował jeden ze znajomych niedaleko miasta. Harry ze wszelkimi szczegółami
ułożył całą historyjkę, w którą wszyscy uwierzyli. No prawie. Poza Zaynem.
Mimo wszystko Emily będąc w pokoju brata, cały
czas opowiadała o znajomej z roku, którą poznała niedawno, niejakiej Dianie. I
nawet, kiedy Loczek skończył się pakować i schodził na dół przed dom,
dziewczyna nie odstępowała go, cały czas namawiając na randkę z przyjaciółką.
– Słuchaj,
siostra, ona wydaje się być fajna, ale… eeemmm… nie dla mnie – odpowiedział jej
akurat w momencie, kiedy dołączył do nich Malik. – Jego jeszcze tu brakowało.
– Zayn,
powiedz Harry’emu, że Diana jest świetną dziewczyną.
– Kochanie,
odpuść sobie, ona nie jest w jego typie.
Emily
zamrugała kilkakrotnie, nic już nie rozumiejąc. Nastała między nimi krótka
cisza, którą przerwał dopiero przyjazd Louisa. Harry rzucił im tylko głuche
„cześć” i ruszył ku samochodowi. Otwierając drzwiczki auta, zauważył nadal
zdziwioną twarz Emily i Zayna, który tylko kręcił głową. Mimo wszystko, Styles
wsiadł do środka i po chwili ruszył razem z Louisem ku swojemu przeznaczeniu.
Nareszcie
szczęśliwy
chciałbym
czuć to do końca
bo
tylko przy tobie
czuję,
że jestem sobą.
*
Ufff...Jakoś to napisałam. Fakt faktem pisałam to w takich okolicznościach, że masakra, ale w miarę szybko mi poszło xd Nie wiem jak to z tym będzie, bo do końca października mam tyle sprawdzianów, że głowa boli. Albo dodam coś do poniedziałku, albo dopiero po 25.10. Zależy w sumie od czasu i weny.
Świetny *_______*
OdpowiedzUsuńRuszył razem z Louisem ku swojemu przeznaczeniu powiadasz? lol. Okey, więc Harry zbyt przejmuje się opinią innych, a Zayn tak mnie wnerwia, zachowuje się jakby pozabierali mu wszystkie lusterka z okolicy i nie zostawili ani jednego... serio. Albo ktoś zużył mu żel do włosów... hmmm. Czekam na kolejny, równie wspaniały rozdział. Do następnego xx
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba rozdział, choć przykro mi było jak Harry zostawił Lou, ale dobrze, że sobie wyjaśnili wszystko. Czekam na nn :-)
OdpowiedzUsuńJest! Przeczytałam i ... ugh myślałam, że zabiję za to że Harry go tak wtedy zostawił, to było ... to było bardzo kiepskie zachowanie z jego strony, przecież mógł się przywitać i wrócić. Że Lou mu wybaczył, musiał go naprawdę kochać *.* Co wcale nie zmienia faktu, że więź między Harrym a Emmą chyba była na razie najsilniejsza i piękna. Zayn zachowuje się tak trochę jakby go coś użądliło, albo byłby zazdrosny oh. No nic czekam, z niecierpliwością na szóstkę : )
OdpowiedzUsuńOhh.. Nie lubię tutaj Zayna, jest okropny. Ogólnie nie lubię Larry'ego, ale Twoje opowiadanie ma w sobie coś niezwykłego. Mam nadzieję, że rodzice Harry'ego mimo wszystko zaakceptują ich związek, choć jak na razie nic na to nie wskazuje. Masz piękny styl pisania i jak widać dużo pomysłów dotyczących tego bloga :) jak już pisałam na twitterze, proszę o informowanie mnie o nn :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na szóstkę :)
Hey :) THIS IS US cały film można zobaczyć tutaj
OdpowiedzUsuńonedirectiononline2013.blogspot.com <3
ZA DARMO !!!!