„Zatracony w
szczęściu, w miłości, zatracony w Tobie – mogę zrezygnować nawet z wolności.”
Październik przyniósł zmiany.
Wielkie zmiany. Na początku łatwo nie było, Harry nie mógł przyzwyczaić się do
nowości, jakie zapanowały w jego życiu. Długo zajęło mu przekonanie rodziców,
co do pomysłu przeprowadzki do Nialla, który nadal w oczach państwa Styles
pozostawał tylko przyjacielem ich syna. Tak postanowili również sami chłopcy,
którzy mimo niechęci do ukrywania swojego związku, nie chcieli konfrontować się
jeszcze z dorosłymi. Uważali, że najlepszą opcją będzie po prostu ukazanie
siebie jako dwójki najlepszych przyjaciół, co nie powinno stanowić większego
problemu w przeciwieństwie do związku. Nie było to przecież niczym złym i Harry był pewien, że rodzice
nie będą mieli nic przeciwko takiej a nie innej decyzji. Państwo Styles po
kilku dniach wahania, zaakceptowali wybór syna, przekonani o poprawie jego
zdrowia i zachowania w ostatnim czasie. Nie chcieli budować kolejnego muru
między sobą, a najmłodszym dzieckiem, z którym nareszcie nawiązali lepszy
kontakt. Sam Styles czuł się lepiej, uśmiechał się, częściej spotykał ze
znajomymi, cieszył się tym, co ma. Tylko czasem jakiś mały głosik podpowiadał
mu o przeszłości i przyszłości, jaka może nadejść.
Przez pierwsze kilka dni
wszystko układało się znakomicie. Niall był zadowolony z sytuacji, jaka
nastała. Miał wreszcie Harry’ego tylko dla siebie i nie musiał się nim dzielić.
Przynajmniej tak myślał, jednak kiedy ciemnowłosy chłopak coraz częściej
informował go o coraz to nowszych spotkaniach i wypadach na miasto – Horan zaczął
dochodzić do wniosku, że to wszystko nie tak miało wyglądać.
– Ale przecież powiedzieli, że
mam cię przyprowadzić – oświadczył Harry podczas kolejnej sprzeczki dotyczącej
imprezy – Niall, Zayn już od dawna pyta, kiedy będzie mógł cię poznać. I Emily.
I Allegra…
– Prosiłem cię już, abyś z nią
skończył.
I tak wyglądała każda wymiana
zdań między nimi. Blondyn nie chciał nigdzie wychodzić, a konkretniej nie
chciał poznawać i spotykać się z bliskimi oraz ze znajomymi Stylesa. Ten
natomiast po kolejnym wieczorze, podczas którego wyszedł sam, czuł się źle,
mając wyrzuty sumienia dotyczące sprzeczki z Niallem. Nie rozumiał zachowania
chłopaka, który tyle razy zapewniał go o tym, że pragnie tylko ich szczęścia.
Wszystko komplikowało się
jeszcze bardziej, kiedy Niall wpadał w panikę, widząc szykującego się do
wyjścia Harry’ego. Błagał go, aby ten go nie zostawiał, zaciskał pięści, ale
ostatecznie puszczał go, nie chcąc zatrzymywać siłą. Był osamotniony w
pragnieniu posiadania zielonookiego i zapominał przy tym o reszcie świata.
Po jakiś trzech tygodniach
nawiązała się między nimi rozmowa na ten temat. Niall po raz kolejny poprosił
swojego chłopaka, aby ten ograniczył kontakt z pewnymi osobami i nie zmuszał go
też do spotkań z nimi, gdyż blondyn nie miał zamiaru zmienić zdania. Nie chciał
mu jednak wyjawić jak panicznie boi się straty loczka, mając nadzieję, że ten
mu zaufa i po prostu spełni jego prośbę. Harry nie rozumiał zachowania
blondyna, ale widząc jego dziwne zachowanie postanowił pójść na kompromis. Był
szczęśliwy i nie chciał stwarzać niepotrzebnych nieporozumień; najważniejsza
była jego relacja z Horanem.
– Mam tylko do ciebie jedno
pytanie – oznajmił, siadając w fotelu. – Czemu jesteś tak źle nastawiony do tej
sytuacji?
– Z doświadczenia – mruknął
Niall.
Bał się powiedzieć mu jak
szalenie go pragnie. Bał się przyznać o swoich przeczuciach. O koszmarach, w
których loczek odchodzi od niego, zostawiając go znowu sam na sam z pustką.
Harry spojrzał na blondyna, kiwnął głową i zabrał się za
przeglądanie wiadomości w komputerze, raz po raz jeszcze zerkając na chłopaka,
który nerwowo spoglądał na swoje palce.
„Gubię się. W
sobie, w tobie, we wszystkim dookoła. Czy to normalne? Z każdym kolejnym dniem
coraz mniej rozumiem, ale wiem jedno – nie chcę cię stracić.”
Tak jak obiecał, Harry
ograniczył kontakt z przyjaciółmi, prosząc ich o wyrozumiałość i upewniając, że
nie dzieje się nic strasznego. Większość czasu ponownie spędzał sam na sam z
Niallem, który cieszył się z obecności szatyna, nie potrzebując wiele do szczęścia.
Znowu było tak jak wcześniej i
Horan, zamroczony własnym światem, nie zauważał tego jak smutne stawały się
oczy Stylesa. Wprawdzie Harry nie chciał rozmawiać z nim o tym, jak ograniczony
czuje się w związku i jak bardzo brakuje mu reszty świata, jednak czasami miał
ochotę gdzieś uciec. Wychodził na długie spacery, spotykał się z Emily, która
zawsze znajdywała dla niego czas, a czasem po prostu włóczył się bez celu po
mieście. Nie to, żeby nie podobało mu się życie z Niallem; zdawał sobie sprawę
z tego, co czuje do blondyna i jak to działa w drugą stronę, jednak coraz
częściej coś nie pasowało mu w tej układance. Zbyt często jego myśli wracały do
wydarzeń sprzed kilku tygodni, kiedy dowiedział się o znajomości Nialla i z
Louisem oraz o tym, co działo się dalej. Nie chciał być źle nastawiony,
przecież zapewniał Horana, że wszystko jest okay i że po prostu był to dla
niego szok. Jednak i on nie minął. Harry zastanawiał się czy jest coś jeszcze,
co powinien był wiedzieć o swoim chłopaku. Czy aby ten czegoś jeszcze przed nim
nie ukrywa? A może ta sytuacja wcale nie była taka, jaką ten ją przedstawił?
Loczek sam już gubił się w swoich myślach, które kłóciły się ze sobą, nie dając
mu spokoju.
Mimo wszystko zielonooki
wiedział, że będąc oddalonym od bliskich przez dłuższy czas, prędzej czy
później znowu zwariuje. Nie zastanawiając się więc dłużej, w tajemnicy przed
blondynem, spotykał się z różnymi osobami, mając nadzieję, że wszystko
pozostanie tajemnicą. Mylił się.
Kiedy pewnego dnia po powrocie
z obiadu z Emily, zobaczył Nialla siedzącego z salonie z butelką piwa, miał
przeczucie, że nie będzie łatwo wyjaśnić mu, gdzie był. Nie chciał okłamywać
blondyna, jednak nie mógł też działać przeciwko sobie. Był rozdarty.
– To tylko Emily!
– A skąd mam to niby wiedzieć?
Okłamujesz mnie Harry i to nie pierwszy raz – wybuchł Niall, odpychając szatyna
od siebie.
Nie była to pierwsza taka
sytuacja, kiedy zazdrość stawała między nimi i Horan stawał się zupełnie innym
człowiekiem. Zielonooki starał się go zrozumieć: znał historię z Liamem i to,
co stało się później z chłopakiem. Wiedział jak ciężko było Niallowi, jak
cierpiał i próbował popełnić samobójstwo. Jak bardzo pomógł mu Lou, na nowo
stawiając go na nogi. Nie chciał go ranić, szczególnie że przecież czuł do
niego coś więcej i nie zamierzał go zostawiać.
– To tylko Emily! Moja
siostra, która cholernie cieszy się z mojego szczęścia! Z ciebie, zrozum to
wreszcie! – krzyknął Harry, nie mogąc pohamować swoich emocji.
Widząc jednak, że nic nie dotarło do blondyna,
pokręcił tylko głową i odwracając się, postanowił dać czas sobie i Horanowi.
Takie ucieczki też były częstymi rozwiązaniami, przerywnikami, które pozwalały
dwójce odetchnąć, przemyśleć kilka spraw. Mimo wszystko Harry wiedział jakie
jest zakończenie, nie znał innego. I nie chciał innego. Był uzależniony od
Nialla, od jego słów, szalonego uczucia i szczęścia, jakie ten zbudował w jego
życiu. Nie chciał niczego więcej, nawet jeżeli nie było idealnie i a kłótnie
wybuchały za często. Nikt przecież nie
jest doskonały, każdy ma wady – tak sobie tłumaczył Loczek, tłumiąc w
swojej głowie ten denerwujący głosik, który się z nim nie zgadzał.
– Kocham cię, wiesz o tym
dobrze – powiedział cicho, siadając obok blondyna na sofie, kiedy już wrócił do
mieszkania. – Nie chcę cię stracić, Niall.
– Ja też tego nie
chcę.
„Będąc zawsze przy
tobie czuję się jakbym był w miejscu, którego nie chcę już nigdy opuszczać.”
– Zastanawiam się czasami,
dokąd to wszystko zmierza – oznajmił pewnego dnia Harry, wpatrując się w sufit
ponad swoją głową.
Był to jeden z tych dni, kiedy
było dobrze, dogadywali się jak kiedyś, żartowali, byli szczęśliwi bez żadnego
„ale”. Loczek lubił takie chwile;
beztrosko siedzieli obok siebie pozostawiając resztę świata gdzieś obok. Nie
ważny był program, który leciał w starym telewizorze, kolejny sms czy mail – to
był ich czas.
Słysząc zdanie wypowiedziane
przez Harry’ego, Niall nie czekał długo z odpowiedzią. Odłożył notatnik, w
którym zazwyczaj coś zapisywał i spojrzał na chłopaka z zadowoleniem
wymalowanym na twarzy.
– Nie wiem – odpowiedział,
wzruszając ramionami –Ale niesamowicie podoba mi się, że jestem z Tobą w tej podróży.
Styles zdążył już się
przyzwyczaić do nutki tajemniczości, która zawsze otaczała blondyna. Do jego
zdawkowych zdań, lakonicznych odpowiedzi czy ciszy, którą często wprowadzał do
ich rozmów. To prawda, jeszcze kilkanaście miesięcy temu uwielbiał taki stan,
lubił nudę i spokój, jednak coś się w nim zmieniło, coś mu zawadzało. Ten stan
tak bardzo różnił się od tego, który sam kiedyś powodował.
– Chciałbym, aby tak było
zawsze. Nasza wieczność będzie niesamowita – dodał blondyn.
– Wieczność? Nie ma czegoś
takiego. Kiedyś nastąpi koniec, nie unikniemy tego. Nie możemy przewidzieć
przyszłości, może przecież zdarzyć się wszystko. Sam dobrze wiem, o czym mówię.
Niall spojrzał w zielone oczy
Harry’ego, który zainteresowany rozmową, czekał na odpowiedź chłopaka. Nie
znosił wprawdzie myśleć o przyszłości, jednak pewne tematy były nieuniknione,
szczególnie jeżeli już o nich rozmawiali.
– Masz rację, wieczność nie
istnieje – przytaknął, unosząc kąciki ust
– Ale możemy ją ocalić, jeśli tylko chcesz.
– O czym ty mówisz?
– O nas, kiedyś zrozumiesz.
Blondyn wziął głęboki oddech i
z zadowoleniem wstał z kanapy. Zielonooki spojrzał na niego, dalej nic nie
rozumiejąc. Powinien był już się przyzwyczaić, jednak czasem poza tą
tajemniczością i mądrościami, Niall najzwyczajniej w świecie sprawiał, że Harry
martwił się jeszcze bardziej. I bał się. Nie potrafił zrozumieć, czemu tak się dzieje,
przecież był szczęśliwy, czuł do niego coś niesamowitego, układało im się, nie
licząc tych kilku kłótni, jednak nie zawsze może być idealnie. Czemu więc
nachodziły go takie dziwne przeczucia?
– Możliwe, chcę być po prostu
zawsze tam, gdzie ty, Niall. Cokolwiek by się nie działo. – Uśmiechnął się
lekko, widząc w jak dobrym nastroju jest blondyn. – Nie chcę znowu cierpieć.
– Nie będziesz, obiecuję ci
to. Wszystko będzie dobrze, jeżeli mi zaufasz i nie odejdziesz.
„Kocham i pragnę
być kochany; zniosę wszystko poza samotnością.”
– Potrzebujesz mnie, Harry! Tylko
wtedy będziesz szczęśliwy!
Loczek spoglądał na
ukochanego, który z szaleństwem w oczach wykrzykiwał w jego stronę kolejne
zdania, których sens już od dawna znał. Nie poznawał jego, to nie był Niall,
którego znał. To nie był Niall, który zawładnął jego sercem. To był potwór,
który nie czuł jak bardzo rani wszystkich wokół siebie.
– Beze mnie nie ma ciebie! –
krzyknął jeszcze raz w chwili, kiedy Styles nie wytrzymał i udał się w stronę
drzwi.
Kolejny cios, który niszczył
jego piękny świat, stworzony w ciągu ostatnich miesięcy. A wszystko dlatego, że
Loczek chciał pobyć chwilę sam w ten ważny dla niego dzień. Był przekonany, że
blondyn zrozumie jego prośbę, w końcu i dla niego była to szczególna data.
Harry od początku listopada
był świadomy tego, co się zbliża. Kolejny bolesny czas, z którym musiał sobie
poradzić. Ostatni rok był dla niego jeszcze cięższy niż poprzednie; wypadek,
strata Louisa, który postawił go na nogi po odejściu Emmy, całkowita blokada w
jego życiu. Nie spodziewał się, że uda mu się pokonać ciemność, jaka zapanowała
w jego życiu; to miał być koniec, który ukróci wszystkie jego cierpienia,
jednak los postanowił po raz kolejny odwrócić wszystko do góry nogami.
Wiedział dokąd idzie. Od
samego początku planował wizytę w tym miejscu. Cmentarz w ciągu ostatnich dwóch
lat zbyt bardzo był mu znajomy. Znał wszystkie jego zakręty, alejki, tajemnicze
miejsca, które przyprawiały o dreszcze. Nie lubił przebywać w tym miejscu,
jednak w tej chwili potrzebował tego.
Spojrzał na wygrawerowaną
płytę i przymknął oczy. To wszystko było błędem, to nie Louis powinien leżeć w
tym miejscu, tylko on. Całe zło, które wirowało wokół niego, krzywdziło
wszystkich poza nim, przedłużając jego cierpienia i stwarzając nowe. Był
więźniem samego siebie, podczas gdy inni próbując się od niego uwolnić, byli
ranieni jeszcze bardziej.
Tak bardzo żałował, że żyje; o
ile ze śmiercią Emmy już dawno pogodził się, tak odejście Louisa uważał tylko
za swoją winę, której nigdy sobie nie wybaczy. Nie ważne jak szczęśliwy będzie,
jak bardzo pogodzi się ze swoim losem – Tomlinson już zawsze pozostanie w jego
życiu, tak jak świadomość o własnej winie.
Harry poczuł coś mokrego na
swoim czole. Podniósł głowę ku niebu, pozwalając, aby deszcz zmył z niego wszelkie
emocje, aby zabrał myśli, a najlepiej i jego samego. Nie wiedział, ile czasu
spędził przy grobie Louisa, ale cieszył się, że mógł chociaż na chwilę zostać
sam i w ciszy uporać się z samym sobą.
Po kolejnej godzinie,
całkowicie przemoczony wszedł do mieszkania. Nie postanowił niczego nowego,
doskonale wiedząc, że i tak nic by się nie zmieniło. Był więźniem samego siebie
i mimo bólu, cieszył się i nie chciał, aby było inaczej.
– Przepraszam – oznajmił,
widząc jak Niall opiera się o ścianę naprzeciw niego.
– Znowu – mruknął blondyn, sam
źle się czując z tym, co się stało kilka godzin wcześniej. – Za często się tak
dzieje, Harry.
Ciemnowłosy chłopak kiwnął
głową i odwiesił kurtkę na wieszak. Stali chwilę w ciszy, gdyż żaden nie
wiedział co powiedzieć, albo i nie chciał zabrać głosu. Horan wpatrywał się w
przestrzeń przed sobą – bał się, że teraz Harry opuści go już na dobre. A tego
nie chciał, nie poradziłby sobie, gdyby ten go zostawił. Nie tym razem.
– Nie opuszczaj mnie –
powiedział Styles, pierwszy przerywając milczenie.
Blondyn spojrzał na niego
zaskoczony, nie spodziewając się tych słów z jego strony. To on powinien je
wypowiedzieć, to on był przestraszony, to on zranił. A jednak, jego słowa tak
bardzo potwierdzały zachowanie Harry’ego, który przyjął postawę
niebieskookiego.
Kąciki ust Nialla drgnęły, a
kiedy Loczek bez uprzedzenia podszedł do niego, wtulając się w jego ramiona,
ten wzmocnił uścisk, opierając głowę na ramieniu chłopaka. Przymknął oczy,
wdychając zapach, jakim przesiąkł Styles – zapach deszczu, który tak bardzo
uwielbiał.
– Nie, nie opuszczę –
wyszeptał, czując swój przyspieszony oddech. – Ale musimy zniknąć. Tylko tak
będziemy szczęśliwi. Bez tych ludzi, którzy nas otaczają, bez tego miasta,
które przynosi za dużo wspomnień. Musimy stworzyć własny świat, gdzieś daleko,
gdziekolwiek, ale razem.
– Obiecujesz?
Loczek odsunął się nieco od
Nialla i spojrzał w jego niebieskie oczy. Ten pocałował go, odwracając ich tak,
że to Harry był przyciśnięty do ściany. Wplótł palce w jego ciemne, mokre włosy
i jeszcze bardziej zmniejszył odległość dzielącą ich ciała. Coraz agresywniej
wpijał się w jego usta, czując że i ten nie pozostaje mu dłużny.
– Obiecuję – przerwał,
wpatrując się w jego, pełne pożądania, oczy. – Ufasz mi?
– Zawsze – odpowiedział nawet
nie zastanawiając się nad odpowiedzią.
Niall uśmiechnął się i dotknął
czerwonego policzka chłopaka. Tak bardzo cieszył się z sytuacji, jaka
zapanowała. Może i nie wierzył zbyt bardzo w siebie, jednak Harry sprawiał, że
z dnia na dzień nabierał więcej wiary.
– Bez ciebie nie ma mnie, czyż
nie? – dodał Loczek.
Wpatrywał się w blondyna,
jakby znajdował się w jakimś trasie. Nie czuł nic innego poza chęcią bycia cały
czas z Niallem, który tylko kiwnął głową i ponownie go pocałował.
Stałem się ślepy i głuchy
na wszystko co cię nie dotyczy
bo gdy jesteś obok
nic więcej mi nie potrzeba.
*
Znowu dłuuuuga przerwa, a rozdział koszmarny. Ale przez ostatni miesiąc miałam całkowitą blokadę. Nie potrafiłam napisać ani jednego zdania, tak aby mi się podobało. Nie wiem, co się ze mną dzieje... W sumie dopiero ciągłe słuchanie Ready to run i Stockholm Syndrome (które mega pasują mi do tego rozdziału) pomogło mi w pisaniu.
Ale widzę też i Wy straciliście nieco zainteresowanie tym opowiadaniem, szkoda, ale cóż, bywa. Uściski dla tych, którzy jednak jeszcze czytają ♥
Ciągle tu jestem! Rozdział bardzo mi się podoba. Jestem tylko trochę niecierpliwa i tak, jak Harry znosi tajemniczość Nialla, tak ja jej znieść nie mogę i mam ochotę wyrzucić wszystko za okno!
OdpowiedzUsuńAww miło, dziękuję :) To jest urok Nialla, też mnie denerwuje, a szczególnie w tym rozdziale, a przed nami kolejne dwa, gdzie będzie podobnie.
UsuńHej hej ;) ja tez jestem, ale sesja mnie wykonczyla, drugi semestr tez mega ciezki wiec raczej rzadko komentuje ;) ale hej rozdzial mega jak cale opowiadanie i moge czekac na rozdzialy dluugo, bo warto ;)
OdpowiedzUsuńCos mi sie w tym niallu nie podoba, Hazz jest taki niewinny w przeciwienstwie do Nialla, ktory czasami mnie przeraza .
Buziaki i weny ;)
dziękuję :) już myslałam, że te przerwy wszystkich odstraszyły hah powodzenia przed kolejnym semestrem :D
UsuńNiall jest dość specyficzną postacią, którą i tak mega uprościłam.
Bach, mówiłam, że z Niallem mimo wszystko coś mi nie gra. Harry to przy nim czysta łza nie ukrywajmy, blondyn pewnie ma coś jeszcze za uszami skoro tak mocno trzyma się ciemnowłosego. Może określiłam to w niezbyt ładny sposób, ale tak czułam i czuje nadal.
OdpowiedzUsuńBo jako jego partner powinien widzieć, kiedy to oczy Harry'ego były szczęśliwe i sprawiać by tego nie tracić. To nie tylko niszczy Stylesa, ale również Nialla.
Tak myślę.
Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny! :)x
dzięki ^^ lepiej sama by tego nie ujęła :)
UsuńRozdział świetny (: Zrobiło się między nimi tak mrocznie, Niall zaczyna mnie przerażać. Cały czas był tajemniczy i teraz jest jeszcze bardziej. Nie mogę się doczekać, co z nimi dalej będzie.
OdpowiedzUsuńbędzie ciekawie hah dziękuję!
UsuńOd początku, do końca, nawet jeśli nie zawsze komentuję.
OdpowiedzUsuńW całości zachwycona i zakochana w opowiadaniu <3
Cudowny rozdział ;)
Zdałam sobie sprawę, że cały nastrój, wygląd tego bloga, twoje cytaty, najpiękniejsze na świecie cytaty tworzą zupełnie inny świat, w którym bardzo lubię pobyć w samotności, czytając to.
... Dziękuję ;)
awww dziękuję za miłe słowa ♥
UsuńTwoje opowiadanie zostało nominowane do konkursu Blog Miesiąca organizowanego od października 2013 roku przez Spis1D. Po więcej szczegółów zapraszamy na: http://spis1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGratulujemy i pozdrawiamy.